Ugoda KNF to nie jest uczciwa propozycja

By | 22 grudnia 2020

Wyroki sądowe są coraz korzystniejsze dla kredytobiorców. Właściwie jedyne kwestie jakie pozostają nierozstrzygnięte, to:

  1. Czy umowa może być wykonywana dalej bez indeksacji, ale z zachowaniem niższego oprocentowania?
  2. A jeżeli umowa musi być uznana za nieważną, to czy każda strona może domagać się zwrotu tego co zapłaciła, czy też rozliczyć się powinny saldem?
  3. I wreszcie, to czym banki zaczeły straszyć w odpowiedzi na coraz liczniejsze wyroki sądowe stwierdzające nieważność umów kredytu – czy w takiej sytuacji bankom należy się jakieś dodatkowe wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału czy nie.

W tych sprawach, gdzie zapadły już prawomocne wyroki, banki zaczęły nawet żądać takiego wynagrodzenia od kredytobiorców, choć na razie tylko w niewielu sprawach wytoczyły proces, domagając się wynagrodzenia jak dla kredytu złotowego. W kilku takich sprawach banki już zresztą przegrały w sądach.

I w tym momencie pojawia się “ugodowa” propozycja KNF, która jest niczym innym jak próbą zapewnienia bankom takiego właśnie wynagrodzenia, jakim banki straszą kredytobiorców. Taka propozycja ugodowa oczywiście nie może dziwić, skoro przewodniczącym KNF jest były prawnik banku PKO BP, który reprezentował bank w procesach z konsumentami o kredyty “frankowe”. 

Na systemowe propozycje ugodowe był jednak czas wiele lat wcześniej – po pierwsze w 2009 r. kiedy kurs CHF mocno wzrósł, potem w 2011 r. kiedy ukrócono nieuczciwość banków tzw. ustawą antyspreadową czy wreszcie w 2015 r. po kolejnym gwałtownym wzroście kursu CHF. 
Zresztą właśnie w 2015 r. stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu zaproponowało taką propozycję jako systemowe rozwiązanie problemu (byłem współautorem projektu ustawy: https://pomocfrankowiczom.pl/?p=453).  Niestety, wskutek nacisków banków, prezydent Andrzej Duda nie zdecydował się na takie rozwiązanie. W zamian prezydent zgłosił zbliżony projekt ustawy o przeliczeniu kredytów tzw. kursem sprawiedliwym – również i ta propozycja została utrącona przez lobbying banków.

Teraz, kiedy banki regularnie przegrywają w sądach, propozycja KNF musi być traktowana wyłącznie jako próba ochrona interesów banków przed kolejnymi przegranymi procesami. 

Propozycja zamiany kredytu na kredyt złotowy z mocą wsteczną ma przy tym wiele wad. Wielu kredytobiorcom odmówiono wszak kiedyś kredytu złotowego twierdząc, że nie mają zdolności kredytowej na tak drogi kredyt, podczas gdy mają taką zdolność na niżej oprocentowany kredyt frankowy. Teraz zaś propozycja KNF narzuciłaby im właśnie ten droższy kredyt, na który nie było ich stać 10 czy 12 lat temu. Do tego należy zauważyć, że gdyby kredytobiorcy wiedzieli wówczas, że kredyt będzie znacznie droższy w spłacie, to znaczna część z nich w ogóle zrezygnowałaby z kredytu albo zaciągnęła go w niższej wysokości.

Aktualna wersja Kalkulatora zawiera porównanie różnych wariantów rozliczeń kredytu – w tym wg propozycji KNF.

To oczywiście nie znaczy, że propozycja KNF nie jest korzystniejsza od stanu obecnego. Oczywiście, że daje ona korzyści kredytobiorcom, ale w porównaniu do tego co można uzyskać w sądzie, jest to o wiele za mało.

Moim zdaniem rozsądną propozycją ugodową byłoby pogodzenie się przez banki z tym, że umowy frankowe są nieważne, zaliczenie wszystkich dotychczasowych spłat na poczet spłaty zadłużenia kredytobiorców i zaoferowanie nowego kredytu złotowego na tę niższą kwotę na przyszłość.

Innymi słowy: banki muszą się pogodzić z utratą wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przez ostatnie 10 lat, a jednocześnie w ten sposób kredytobiorcy zyskają rekompensatę za kłopoty, w jakie wpędziły ich kredyty “frankowe:. Oczywiście dla banków oznacza to znaczne straty, ale tylko w ten sposób konsumenci będą chronieni, a banki zrozumieją, że nie mogą oszukiwać ludzi na kredytach indeksowanych czy też polisolokatach, opcjach walutowych, inwestycjach w działki rolne czy w obligacje korporacyjne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *