Komentarz do wyroku Sądu Najwyższego z 19.03.2015 r. (IV CSK 362/14)

By | 28 kwietnia 2015

Wyrokiem z 19.03.2015 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację kredytobiorców od niekorzystnego dla nich wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, stwierdzając, że nie mieli oni interesu prawnego w ustaleniu, że klauzule waloryzacyjne zawarte w ich umowie kredytowej były abuzywne.

Wyrok ten, chociaż wydaje się niekorzystny, w istocie stanowi znaczne wsparcie dla kredytobiorców, którzy chcą wystąpić przeciwko bankom. Muszą to jednak robić nie w oparciu o powództwo o ustalenie (które wymaga udowodnienia interesu prawnego), lecz od razu z powództwem o zapłatę.

Co do interesu prawnego na przyszłość, SN stwierdził, że:

Ustawodawca wprowadził [ustawą antyspreadową] narzędzie prawne pozwalające wyeliminować z obrotu postanowienia umowne zawierające niejasne reguły przeliczania należności kredytowych, zarówno na przyszłość, jak i w odniesieniu do wcześniej zawartych umów w części, która pozostała do spłacenia. Zatem abuzywność tych postanowień dostrzeżona przez powodów została w powyższym zakresie usunięta. W takiej sytuacji, zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego zawartym w cytowanym wyroku z dnia 23 października 2013 r., po stronie powodowej brak jest interesu prawnego w wytoczeniu powództwa.

Oznacza to, że w odniesieniu do spłat rat na przyszłość, SN nie widzi możliwości występowania z powództwem o ustalenie, gdyż istnieje inna metoda usunięcia niepewności, a mianowicie roszczenie o zawarcie umowy precyzującej zasady ustalania kursów walut.

Co do interesu prawnego w przeszłości, SN stwierdził, że:

W przypadku części kredytu, który został już spłacony przez powodów, sytuacja kształtuje się odmiennie. Rozwiązania wprowadzone nowelą nie obejmują bowiem spłaconych należności. Zauważyć jednak należy, że częściowa spłata kredytu odbyła się według konkretnych zasad. Powodowie dokonali spłaty przy zastosowaniu określonego sposobu przeliczeń. Nawet jeżeli był on niejasny według treści zaskarżonych postanowień umownych, to z chwilą dokonania spłaty został skonkretyzowany. W rezultacie niedozwolony (abuzywny) charakter tych postanowień został wyeliminowany. Tym samym został usunięty stan niepewności, który mógłby usprawiedliwiać interes prawny powodów. Oczywiście zupełnie inną kwestią jest ocena zastosowanych przeliczników przy spłacie kredytu, np. ze względu na zastosowanie spreadu walutowego. Jednakże kwestia ta po pierwsze nie była objęta żądaniem pozwu. Po drugie – jak trafnie przyjął Sąd Apelacyjny – powinna być rozważana w sprawie z powództwa o świadczenie.

Oznacza to tylko tyle, że zdaniem SN ponieważ spłaty zostały dokonane, to nie ma już niepewności. Jeżeli natomiast spłaty były dokonane według złego przelicznika, to należało wystąpić z powództwem o zapłatę (świadczenie).

Najciekawsze jednak rozważania SN zawarł pod koniec uzasadnienia:

Na marginesie, zgodzić się należy ze skarżącymi, że brak jest podstaw do uznania, że art. 69 ust. 2 pkt. 4a prawa bankowego jest przepisem dyspozytywnym (a ściślej normą o takim charakterze). Główna funkcja takiej normy polega na uzupełnieniu treści stosunku prawnego w zakresie nieuregulowanym przez strony. Charakteryzuje się specyficzną techniką legislacyjną w postaci zwrotów: „w braku odmiennego zastrzeżenia”, „w braku odmiennej umowy”, „chyba, że umowa stanowi inaczej”. Nadto norma taka uzupełniając stosunek prawny wprowadza konkretne rozwiązanie. Tymczasem po pierwsze art. 69 ust. 2 pkt 4a prawa bankowego nie stwarza stronom możliwości innego rozwiązania, ponieważ w przypadku kredytów denominowanych lub indeksowanych określenie jasnych zasad dokonywania przeliczeń stanowi element przedmiotowo istotny umowy. Po drugie norma ta zawiera tylko obowiązek zamieszczenia tego postanowienia nie statuując jego treści. Z kolei w odniesieniu do kredytów w niespłaconej części art. 4 noweli daje podstawę do żądania wprowadzenia do umowy konkretnych zasad dokonywania przeliczeń, co przesądza o tym, że stosunek prawny nie jest uzupełniany w tym zakresie z mocy prawa.

Należy z powyższej części rozumowania SN wyciągnąć następujące wnioski:

  1. Określenie jasnych zasad przeliczeń walutowych stanowi istotny przedmiotowo element umowy kredytowej (zdaniem SN co najmniej po wejściu w życie ustawy antyspreadowej, moim zdaniem od zawsze – patrz mój artykuł z Dziennika Gazety Prawnej).
  2. Ustawa antyspreadowa nie może uzupełnić braku określenia zasad ustalania kursu, gdyż nie zawiera żadnych postanowień w tym względzie, a tylko odsyła do ustaleń stron.
  3. Brak określenia zasad przeliczeń walutowych w umowie w konsekwencji prowadzić będzie do nieważności umowy, co jest rozwiązaniem bardzo korzystnym dla kredytobiorców, gdyż prowadzi do obowiązku zwrotu kwoty kredytu w PLN bez odsetek.

Wyrok SN zasługuje na częściowo krytyczną ocenę. W szczególności, trudno podzielić opinię, że kredytobiorca nie ma interesu prawnego w ustaleniu na przyszłość, że klauzule waloryzacyjne są abuzywne. Roszczenie o zawarcie odrębnego porozumienia z bankiem co do wyznaczania kursu walutowego jest bardzo słabym instrumentem, gdyż jest w oczywisty sposób zależnym od woli obu stron, o przeciwstawnych interesach.

Należy natomiast podzielić zdanie SN, że brak jest interesu prawnego w ustaleniu abuzywności klauzul waloryzacyjnych od początku. W takiej sytuacji bowiem, kredytobiorca powinien wskazać właściwy sposób ustalania wartości kredytu i rat spłaty, a następnie wystąpić z żądaniem zwrotu nadpłaty, jeżeli wskutek obliczeń taka występuje. Wyrok SN potwierdza więc linię postępowania jaką od początku proponowałem – powództwo przeciwko bankowi o zapłatę.

Wyrok SN wzmacnia inny argument, który wysunąłem w artykule w Dzienniku Gazecie Prawnej – o nieważności umowy kredytowej. Moim zdaniem, banki od początku miały obowiązek wprowadzenia do umowy kredytowej takich zasad ustalania kursów walut, żeby nie były one zależne od ich arbitralnej decyzji. Ponieważ jednak banki przeliczały udzielany kredyt według ustalonego przez siebie dowolnego kursu, nie znanego w momencie podpisywania umowy przez kredytobiorcę, to moim zdaniem umowy takie są obarczone wadą nieważności.

W rezultacie, kredytobiorca powinien oddać otrzymaną kwotę kredytu w PLN, a bank zwrócić otrzymane raty spłaty kapitału i odsetek. Innymi słowy, nieważność umowy prowadzi do bezpłatnego korzystania przez kredytobiorców z kapitału banku przez wiele lat.

Ale jest to najwłaściwsze rozwiązanie wad umowy kredytowej w tej sytuacji, a komentowany wyrok SN stanowi przynajmniej częściowe potwierdzenie tej linii rozumowania.

 

 

5 thoughts on “Komentarz do wyroku Sądu Najwyższego z 19.03.2015 r. (IV CSK 362/14)

  1. i.k.

    To jest chyba jeden z najdziwniejszych wyroków wyprodukowanych przez polskie sądownictwo w sprawie kredytów frankowych. Z jednej strony Sąd słusznie stwierdza “nie sądźcie się z bankiem o ustalenie abuzywności, tylko od razu o zapłatę, po nie macie interesu prawnego pozywając sąd o klauzule, gdyż można się sądzić o kasę” i to jest dla frankowiczów z “abuzami” w umowach bardzo użyteczna podpowiedź, ale z drugiej strony w mojej ocenie Sąd wspiął się na “himalaje absurdu” i “popłynął” wprost niewiarygodnie, wymyślając taką oto koncepcję, że spłacenie raty po danym kursie usuwa abuzywność, bo znosi niepewność co do kursu waluty, konkretyzując go.

    Stosując logikę rozumowania wskazaną tutaj przez Sąd, klauzula 3178 nie ma racji bytu, ponieważ niepewność, jaka istniała w chwili podpisywania umowy, co do przyszłego kursu kupna, który dopiero ustali wysokość zadłużenia w CHF, została zniesiona, gdy kilka dni po podpisaniu umowy ten kurs został skonkretyzowany. Więc nie ma podstawy do uznania samego faktu przeliczenia kapitału do spłaty ze złotówek na franki za niebyły, a można się jedynie z bankiem kłócić o wysokość kursu kupna, który bank użył do zapisania naszego zadłużenia w walucie CHF – np. stosując kurs kupna NBP zamiast kursu kupna wymyślonego przez bank.

    Jak to możliwe, że sędziowie Sądu Najwyższego popełniają tak elementarny błąd w rozumowaniu na poziomie równie elementarnej logiki? Przecież jeśli uznajemy, że zapis w umowie, który stwierdza, że ustalony w przyszłości na nieznanych zasadach kurs kupna określi zadłużenie kredytobiorcy w walucie CHF, nie wiąże stron umowy, bo rażąco narusza interesy konsumenta, jest sprzeczny z dobrymi obyczajami, umowa nie była indywidualnie uzgadniania z konsumentem, a zapis ten nie stanowi głównego przedmiotu umowy (czyli spełniamy wszystkie przesłanki do uznania abuzywności wynikające z art. 385(1) k.c.), to z mocy prawa nie było żadnego przeliczenia kapitału na franki (choć bank go dokonał) i nie było żadnego spłacania rat frankowych “po kursie” – choć bank tak to sobie księgował. Nic takiego się nie wydarzyło, bo nigdy nie było żadnego zadłużenia w CHF – bo zapis w umowie, który mówi, że przeliczamy zadłużenie na CHF, jako niedozwolony nie istnieje od samego początku.

    Zastanawiam się, co by się stało, gdyby we wszelkich możliwych instancjach naszych sądów zaczęto orzekać właśnie w ten sposób: abuzywnośc może i była ale w momencie opublikowania kursu w tabeli kursowej przestała istnieć, bo kurs został skonkretyzowany, a więc niepewność co do jego wysokości ustała i należy się z bankiem sądzić nie o to, czy w ogóle można było dokonać przeliczania kredytu kursami z tabeli banku, ale wyłącznie o to, czy kurs miał prawo być kursem z tabeli banku czy może powinien być kursem np. z tabeli NBP.

    I kwotą roszczeniai może być jedynie różnica wynikająca z zastosowania kursu banku oraz kursu NBP np. do operacji ustalenia kapitału do spłaty w walucie CHF.

    Sąd może wszystko – może nawet stwierdzić, że czarne jest białe. I co mu możemy zrobić?

    Reply
    1. Jacek Czabański Post author

      Myślę, że niepewność która została usunięta w myśl tego wyroku należy rozumieć jako przesłankę badania interesu prawnego. Skoro więc kurs został jakiś przyjęty, to stan prawny nie jest niepewny, a więc dłużnik może wystąpić o zwrot nadpłaty, a nie domagać się ustalenia. W tym zakresie zgodzę się z wyrokiem.

      Natomiast na przyszłość, moim zdaniem ewidentnie przysługuje stronom powództwo o ustalenie, jeżeli kwestionują zasady ustalone w umowie. Chodzi właśnie o usunięcie niepewności. SN mówiąc, że stan niepewności usunęła ustawa antyspreadowa, pozbawił powodów możliwości dowodzenia swoich racji w zakresie klauzul abuzywnych, rozsądzając jednocześnie sprawę co do meritum. SN stwierdził bowiem, że powodowie nie mają interesu prawnego w ustaleniu, a następnie ustalił, że klauzule nie są abuzywne, bo weszła w życie ustawa antyspreadowa. Jest to logicznie sprzeczne i pozbawia prawa do sądu.

      Reply
      1. i.k.

        Czy od tego orzeczenia powodowie mogli się jeszcze jakoś odwoływać czy ono było dla nich ostateczne? Bo jeśli było ostatecznie, to mnie to trochę przeraża – bo np. wyobrażam sobie, że pozywam bank o nadpłatę, bo spłacałem raty w CHF, a nie było nigdy żadnych rat CHF (klauzula 3178, którą mam w umowie), a sąd każdej kolejnej instancji – opierając się na powyższym wyroku SN, stwierdza, że mogę się jedynie kłócić z bankiem o to, czy zastosował poprawny kurs, ale nie mogę się spierać o to, czy w ogóle wolno było bankowi naliczać raty w CHF (nie mówiąc o tym, czy wolno było kursem kupna ustalić kapitał w CHF, bo tam również można się spierać jedynie o to, czy to powinien być kurs banku czy NPB z dnia wypłaty). I co wtedy? Trybunał Sprawiedliwości UE pozostaje?

        Reply
        1. Jacek Czabański Post author

          Orzeczenia SN są ostateczne. Ale sprawa nie wygląda tak źle, bo powodowie mogą wystąpić z roszczeniem o zwrot nadpłaconych rat i sądy będą musiały rozpatrzeć ich argumenty o abuzywności klauzul. Natomiast wygląda na to, że kredytobiorcy nie mogą żądać ustalenia określonych zasad na przyszłość w trybie powództwa o ustalenie – i to jest niezrozumiałe.

          Reply
          1. i.k.

            To wygląda tak, jakby Sąd nie zrozumiał, że “nowela antyspreadowa” nie ma żadnego zastosowania do umów kredytowych z wadą prawną w postaci klauzuli 3178, bo taka umowa z definicji (po usunięciu tego, co abuzywne) jest umową na kredyt złotówkowy a ta nowela dotyczy umów indeksowanych i denominowanych, a nie kredytów złotówkowych.

            Fakt, że Sąd (I to w dodatku Najwyższy) nie rozumie rzeczy tak elementarnej, nie mieści się w granicach pojmowania dostępnych mojemu umysłowi… 🙂

Skomentuj i.k. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *