Czy ustawa frankowa jest w ogóle jeszcze potrzebna?

By | 10 października 2025

Rząd skierował do Sejmu projekt ustawy frankowej (druk nr 1758: https://www.sejm.gov.pl/Sejm10.nsf/druk.xsp?nr=1758)  której deklarowanym celem jest zmniejszenie czasu rozpoznawania spraw frankowych, co oczywiście również zmniejszy czas oczekiwania na rozstrzygnięcie innych spraw cywilnych.

Według przedstawionych danych, sprawy frankowe stanowią obecnie 44% spraw cywilnych procesowych w sądach I instancji i 75% w sądach apelacyjnych. Liczba spraw „frankowych” lawinowo wzrastała w ostatnich latach, od 2,5 tys. nowych spraw w 2017 r. do 124 tys. nowych spraw w 2023 r. Jak zauważają projektodawcy, „obecnie jeden kredyt frankowy staje się zazwyczaj podstawą dwóch postępowań sądowych – jednego z powództwa konsumenta i jednego z powództwa banku, a założeniem ustawy jest, że rozczłonkowanie postępowań jest niekorzystne dla konsumentów, ponieważ uniemożliwia pełną realizację standardu ochrony wynikającego z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej”.

Niestety, Ministerstwo Sprawiedliwości nie było w stanie podać dokładnych danych co do tego, ile z rejestrowanych spraw, to sprawy z powództwa kredytobiorców a ile z powództwa banków.

Celem przyspieszenia postępowań, ustawa proponuje wprowadzenie kilku rozwiązań, mających zmniejszyć nakład pracy, które zostały poniżej omówione.

Art. 3 Automatyczne zawieszenie płatności rat kredytu

Zgodnie z art. 3 projektu, z chwilą doręczenia pozwanemu pozwu wniesionego przez konsumenta albo z chwilą doręczenia powodowi pozwu wzajemnego wniesionego przez konsumenta obowiązek spełniania przez konsumenta świadczeń wynikających z umowy kredytu ulega wstrzymaniu z mocy prawa do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Nie ma przy tym znaczenia czy kredytobiorca zapłacił na rzecz banku już więcej niż otrzymał kredytu czy nie.

Celem tego rozwiązania jest zwolnienie sądów z obowiązku rozpoznawania wniosków o zabezpieczenie, które są składane przez kredytobiorców albo w pozwie albo już w toku postępowania.

Projektodawcy nie podają danych dotyczących liczby składanych wniosków o zabezpieczenie, podają natomiast, że rozpoznawanie zażaleń na wydane postanowienia stanowi duże obciążenie sądów odwoławczych, bo według szacunków sądów mogą one stanowić nawet 90% wszystkich zażaleń.

Skutek ma objąć również sprawy w toku, a toczące się postępowania o zabezpieczenie zostaną umorzone.

Wprowadzaną zmianę można z punktu widzenia kredytobiorców ocenić pozytywnie, aczkolwiek jej wpływ na przyspieszenie postępowania jest trudny do oszacowania, gdyż projektodawcy ani nie podali liczby tego typu spraw, ani przeciętnego czasu potrzebnego na rozpoznanie takiego wniosku w sądzie ani rozpoznania zażalenia. W rezultacie nie jest znana oszczędność czasu, jakie to rozwiązanie może przynieść. Do tego banki mogą podnosić zarzut naruszenia ich prawa do obrony, bo nie przysługuje im żadna możliwość zakwestionowania wstrzymania spełniania świadczeń z umowy kredytu, choć oczywiście jest to środek tymczasowy, do rozpoznania całej sprawy.

Dlatego innym możliwym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie wysokich opłat za składanie przez banki zażaleń na wydane postanowienia o udzieleniu zabezpieczeń. Skoro zażalenia banków są masowo oddalane, to można zniechęcić banki od składania takich zażaleń poprzez podniesienie stosownej opłaty sądowej.

Art. 4, art. 7, art. 11 Postępowania niejawne

Art. 4 projektu wprowadza możliwość rozpoznania sprawy w sądzie I instancji na posiedzeniu niejawnym, nawet jeśli strona wniosła o wysłuchanie na rozprawie. Art. 11 projektu przewiduje możliwość rozpoznania sprawy w sposób niejawny również na rozprawie apelacyjnej. Do tego należy dodać możliwość przesłuchania strony na piśmie (art. 7). W rezultacie całe postępowanie mogłoby mieć charakter pisemny.

Ocena takiego rozwiązania jest niejednoznaczna. Jest faktem, że na ogół istotne kwestie w sprawie zawiera się w pismach procesowych, a wystąpienia ustne nie wnoszą na ogół nic nowego. Niemniej narusza to art. 45 Konstytucji, zgodnie z którym „Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”, a wyjątki jawności są wskazane w ust. 2.

Dlatego należy uznać, że aby być w zgodzie z konstytucyjnymi gwarancjami, proces pisemny jest dopuszczalny wyłącznie za zgodą obu stron.

Projektodawcy nie wskazują jaką oszczędność czasu miałoby przynieść takie rozwiązanie.

Art. 5, art. 8. Rozliczenie stron, potrącenie, powództwa wzajemne

Początkowo projekt przewidywał rozliczanie stron umowy kredytu w ramach jednego postępowania. Z tego rozwiązania projektodawcy ostatecznie zrezygnowali, wprowadzając w to miejsce zmiany co do składania zarzutu potrącenia.

Zgodnie z art. 5 projektu, zarzut potrącenia będzie można zgłosić aż do zamknięcia rozprawy przed sądem II instancji, a nie jak obecnie, wyłącznie w odpowiedzi na pozew lub 14 dni od wymagalności potrącanej wierzytelności.

Takie rozwiązanie ma zapewnić możliwość rozliczenia wzajemnych świadczeń w ramach jednego postępowania.

Zapewne zgodnie z intencją projektodawców miałoby to wyglądać w ten sposób, że kredytobiorca wnosi pozew do sądu, w którym domaga się zwrotu wszystkiego co on zapłacił do tej pory na rzecz banku, sąd doręcza bankowi pozew, co zawiesza obowiązek dalszych spłat kredytu, a ponieważ kredytobiorca w toku postępowania w sądzie I instancji może jeszcze rozszerzyć swoje roszczenie o dodatkowe spłaty, to ostatecznie pozew obejmie całość jego roszczenia.

Zgodnie z projektem, bank ma możliwość potrącenia dochodzonej przez kredytobiorcę wierzytelności ze swoim roszczeniem o zwrot kwoty wypłaconej w wykonaniu nieważnej umowy kredytu aż do zakończenia postępowania w II instancji.

Potrącenie jest metodą rozliczenia wzajemnych wierzytelności stron, poprzez ich wzajemną kompensatę. W wyniku potrącenia wierzytelności umarzają się wzajemnie do wysokości wierzytelności niższej, a więc na rzecz jednej ze stron pozostaje wyłącznie nadwyżka. Przedstawić do potrącenia można wyłącznie wierzytelność, która jest wymagalna, to jest minął już termin jej spełnienia.

W sprawach frankowych jest to o tyle istotne, że w przypadku roszczenia o zwrot kwot zapłaconych w wykonaniu nieważnej umowy kredytu wymagalność powstaje z chwilą wezwania drugiej strony do zapłaty i upływu wyznaczonego terminu.

Kredytobiorca wzywa bank do zapłaty jeszcze przed wytoczeniem powództwa, a ostatecznie pozwem. Od dnia postawienia wierzytelności w stan wymagalności, wierzyciel może domagać się zapłaty odsetek za opóźnienie.

Z kolei bank twierdzi, że umowa jest ważna, a więc nie powinien domagać się zwrotu kwoty wypłaconej w wykonaniu nieważnej umowy.

Jednak pozwy banków wzięły się stąd, że pomimo, że w postępowaniu z powództwa kredytobiorców banki twierdzą, że umowy są ważne, to jednocześnie wzywają kredytobiorców do zwrotu kwoty wypłaconego kredytu a następnie wytaczają przeciwko nim powództwa, tym razem twierdząc, że umowa jest jednak nieważna (choć jednocześnie wzywają do zawieszenia tego postępowania do czasu rozstrzygnięcia sprawy z powództwa kredytobiorcy).

Tego typu działanie banków stanowi nadużycie prawa i słusznie spotkało się z negatywną oceną Sądu Najwyższego, który uznał, że nie można postawić swojej wierzytelności w stan wymagalności, jeżeli wezwanie do spełnienia świadczenia nie ma charakteru stanowczego, a więc jednoznacznego i bezwarunkowego (wyrok z 30.04. 2024 r., II CSKP 1451/22). W rezultacie takiej wierzytelności bank nie może potrącić, ani też nie należą mu się odsetki za opóźnienie.

Zagadką pozostaje, jak to pogodzić z możliwością zgłoszenia zarzutu potrącenia przez bank aż do zakończenia postępowania w II instancji w sytuacji, w której bank twierdzi w tym postępowaniu, że umowa jest jednak ważna i w pierwszej kolejności żąda oddalenia powództwa kredytobiorcy.

Wydaje się, że w takiej sytuacji zarzut potrącenia w ogóle nie może być skuteczny. Warunkiem dopuszczalności zarzutu potrącenia powinno być co najmniej uznanie przez bank powództwa co do nieważności umowy, gdyż wówczas sąd mógłby zając się kwestią wzajemnych rozliczeń stron.

Jednak w istocie spór dotyczy właśnie kwestii ważności umowy, a nie wzajemnych rozliczeń, bo to, ile kto zapłacił nie jest na ogół kwestionowane, a sporne jest co najwyżej komu i od kiedy należą się odsetki za opóźnienie.

Ponadto wprowadzenie możliwości zgłoszenie zarzutu potrącenia tuż przed wyrokiem Sądu II instancji oznacza wydłużenie postępowania oraz narusza konstytucyjną zasadę dwuinstancyjnego postępowania sądowego. Jest to związane z tym, że Sąd II instancji musi zbadać, czy potrącenie dokonane przez bank jest skuteczne, to jest czy jego wierzytelność nie jest przedawniona, czy została postawiona w stan wymagalności, w jakiej właściwie jest wysokości i czy samo oświadczenie o potrąceniu zostało skutecznie złożone. Jeżeli zarzut potrącenia zostanie zgłoszony dopiero w II instancji, to te ustalenia będą czynione po raz pierwszy i nie będą już poddane kontroli instancyjnej. Tym samym nie będzie już możliwości zakwestionowania ustaleń sądu II instancji, które mogą doprowadzić do oddalenia powództwa kredytobiorcy.

Co prawda od wyroku Sądu II instancji przysługuje skarga kasacyjna, ale możliwości jej złożenia są ograniczone (roszczenie musi przekraczać 50 tys. zł, a ponadto skarga nie może dotyczyć ustaleń faktycznych).

Dlatego uważam, że zarzut potrącenia może być podnoszony co najwyżej do czasu zamknięcia rozprawy przed Sądem I instancji, tak aby ewentualne błędy w ustaleniach dotyczących potrącenia podlegały kontroli instancyjnej.

Dodatkowo należy zauważyć, że takie rozwiązanie będzie zgodne z istniejącym ograniczeniem, które zakazuje rozszerzenia powództwa w postępowaniu apelacyjnym (art. 383 kpc), a także przewidzianym w art. 8 projektu możliwości złożenia powództwa wzajemnego nie tylko w odpowiedzi na pozew jak teraz, ale aż do zakończenia postępowania w I instancji.

Aktualne brzmienie projektu powoduje, że ten kredytobiorca, którego sprawa jest już w sądzie II instancji, a który w toku postępowania płacił bankowi dalsze raty spłaty kredytu i nie mógł o nie rozszerzyć powództwa, nie będzie mógł ich uwzględnić w swoim powództwie, ale bank będzie mógł uwzględnić całość swojej wierzytelności przy potrąceniu. W dalszej kolejności oznaczać to będzie, że wyrok apelacyjny nie pozwoli na ostateczne rozliczenie stron, a kredytobiorca będzie musiał wytoczyć kolejne powództwo.

Można byłoby temu zapobiec wprowadzając możliwość rozszerzenia powództwa w toku postępowania apelacyjnego o żądanie zwrotu dalszych świadczeń spełnionych w wykonaniu nieważnej umowy kredytu, z tym, że wówczas mamy ponownie problem braku możliwości zaskarżenia ustaleń sądu w tym zakresie, skoro zostaną one dokonane po raz pierwszy wyłącznie w postępowaniu apelacyjnym.

Wreszcie ostatnią możliwością byłoby wydanie wyroki najpierw co do zasady, a więc tego czy umowa jest ważna czy nie, a dopiero po uprawomocnieniu się tego wyroku, rozstrzyganie o roszczeniach o zapłatę. Tego typu postępowanie, aczkolwiek logiczne, to jednak prowadziłoby do znaczącego przedłużenia czasu rozpoznania sprawy, bo w jednej sprawie konieczne byłoby przeprowadzenie dwóch postępowań, jedno po drugim. Dlatego przy obecnym czasie rozpoznawania spraw, takie rozwiązanie nie może być wprowadzone.

Art. 6. Przesłuchanie świadka

Wprowadzenie możliwości przesłuchania świadka w trybie zdalnym, pomimo sprzeciwu strony, jest uzasadnione. Takie rozwiązanie powinno być zresztą dopuszczalne we wszystkich sprawach, gdyż obowiązujący od marca 2024 r. przepis, który powoduje, że złożenie sprzeciwu przez stronę wyklucza możliwość przesłuchania świadka w trybie zdalnym jest błędny. Tryb zdalny jest wystarczający do prowadzenia przesłuchania świadka i brak dowodów na to, aby świadkowie byli mniej prawdomówni tylko z tego powodu, że są przesłuchiwani przez komputer.

Tryb zdalny pozwala również na przesłuchanie świadka w sposób dynamiczny, to jest na zadawanie pytań z uwzględnieniem wcześniejszych odpowiedzi świadka. To z kolei nie jest możliwe przy przesłuchiwaniu świadka na piśmie i to rozwiązanie powinno zniknąć z postępowania cywilnego w całości. Jeżeli dany świadek miałby zeznawać na jakieś uboczne zupełnie okoliczności, to można byłoby wprowadzić dowód z pisemnego oświadczenia świadka, bez wprowadzania fikcji przesłuchania.

Art. 7. Dowód z zeznań strony na piśmie

Jak wspomniano wyżej, przesłuchanie na piśmie w ogóle jest nieporozumieniem, więc taka możliwość w ogóle nie powinna występować, również co do strony postępowania.

Art. 9, art. 13. Wydanie postanowienia o umorzeniu postępowania przez referendarza

Możliwość wydania postanowienia o umorzeniu postępowania przez referendarza, a nie wyłącznie przez sędziego, jest co do zasady słuszna i być może będzie pewnym usprawnieniem.

Art. 10. Jednoosobowy skład w postępowaniu apelacyjnym

Projekt wprowadza zasadę jednoosobowych składów sędziowskich w sprawach frankowych, za wyjątkiem spraw o wartości powyżej 1 mln. zł. Kiedyś regułą było rozpoznawanie apelacji w składzie 3 osobowym, później – na fali zmian COVIDowych – wprowadzono składy jednoosobowe, co miało swoje zalety w postaci szybszego rozpoznania sprawy, ale również i wady w postaci zwiększenia się rozbieżności orzecznictwa sądów apelacyjnych, gdyż odmienne poglądy poszczególnych sędziów, które w składzie wieloosobowym zostałyby przegłosowane, obecnie znajdą swój wyraz w rozstrzygnięciu prawomocnym. Dla przykładu, załóżmy, że sędziowie danego sądu apelacyjnego w 90% uważają, że odsetki za opóźnienie należą się od dnia wezwania dłużnika do zapłaty, a 10% uważa, że akurat w sprawach przeciwko bankom tak nie powinno być. W składach 3-osobowych 99% wyroków prawomocnych będzie odzwierciedlać dominującą linię orzeczniczą, gdyż tylko w co setnej sprawie do składu zostanie wylosowanych 2 sędziów o odmiennym poglądzie. Jednak przy składach jednoosobowych już 10% wyroków będzie błędnych (te proporcje mogą się zmienić, jeżeli sędziowie nie będą losowani, lecz wyznaczani do składów 3-osobowych przez przewodniczącego wydziału zgodnie z nowym regulaminem urzędowania sądów).   

Tego mankamentu nie usuwa możliwość złożenia skargi kasacyjnej od błędnego wyroku sądu apelacyjnego, gdyż jest ona ograniczona co do wartości oraz podstaw zaskarżenia.

Dlatego generalnie powrót do składów 3-osobowych w apelacji jest zasadny, chociaż na pewno zmniejszy tempo rozpoznawania spraw, zaś przewidziany w projekcie wyłom dla spraw frankowych nie jest korzystny, gdyż spowoduje, że znaczący odsetek rozstrzygnięć sądów apelacyjnych będzie błędny.

Art. 14. Właściwość sądu dla osób niemieszkających w Polsce

Projekt naprawia ewidentny błąd wprowadzony ustawą z 9 marca 2023 r. o zmianie ustawy − Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 614), która wprowadziła wyłączną właściwość sądu do rozpoznawania spraw z powództwa kredytobiorców według miejsca zamieszkania powoda, nie przewidując, że kredytobiorca mógł się wyprowadzić z Polski i obecnie nie posiadać w niej miejsca zamieszkania. Obecnie należy występować do Sądu Najwyższego z wnioskiem o wyznaczenie sądu właściwego, co jest absurdalne. Jednak wprowadzenie w projekcie zasady właściwości według ostatniego miejsca pobytu powoda w Polsce nie jest słuszne, gdyż powoduje, że wybrany sąd ma charakter przypadkowy i nie jest wygodny ani dla powoda, ani dla pozwanego. Może on też nie mieć żadnego związku z miejscem położenia kredytowanej nieruchomości, gdyż kredytobiorca po jej zakupie mógł się przecież wielokrotnie przenosić. Dlatego właściwszym byłoby zastosowanie reguły ogólnej, czyli sądu właściwego dla pozwanego.

Art. 15. Zachęta do cofania pozwów, apelacji i skarg kasacyjnych

Projekt słusznie próbuje wprowadzić zachęty do cofania zbędnych pozwów, apelacji oraz skarg kasacyjnych. Zgodnie z projektem sąd ma zwrócić powodowi połowę uiszczonej opłaty od pozwu, jeżeli cofnięcie to nastąpiło nie później niż 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy.

Obecnie sytuacja wygląda w ten sposób, że:

Jeżeli pozew zostanie cofnięty przed doręczeniem pozwanemu, sąd zwraca całą opłatę sądową (pomniejszoną o opłatę minimalną 30 zł).

Jeżeli pozew zostanie cofnięty przed pierwszą rozprawą, sąd zwraca połowę opłaty.

Cofnięcie pozwu po rozpoczęciu pierwszej rozprawy nie ma znaczenia dla wysokości kosztów sądowych.

To rozwiązanie istotnie nie zachęca do cofania powództwa, gdy w sprawie odbyła się już pierwsza rozprawa, gdyż nie daje żadnych oszczędności, a pozbawia powoda szansy na wygraną.

Dlatego projekt słusznie wprowadza zachętę do cofnięcia powództwa, którego szanse powodzenia są nikłe, z tym, że moim zdaniem możliwość ta powinna nie ograniczać się do spraw „frankowych”, lecz być ogólną regułą postępowania cywilnego, na przykład poprzez możliwość cofnięcia powództwa aż do zamknięcia rozprawy w I instancji, i zwrotem wówczas ¼ opłaty sądowej.

Analogicznie powinna wyglądać sprawa cofnięcia apelacji.

W zakresie skarg kasacyjnych, wedle projektu sąd ma zwrócić stronie połowę uiszczonej opłaty od skargi kasacyjnej cofniętej także po jej przyjęciu do rozpoznania. Również i w tym przypadku należałoby postulować, aby rozwiązanie takie miało charakter generalny.

W kontekście spraw frankowych, powyższe rozwiązania mają generalnie charakter korzystny dla banków, gdyż opłaty ponoszone przez konsumentów są ograniczone do 1000 zł, a więc zwrot części opłaty nie będzie motywował do cofnięcia działania, które ma choćby nikłe szanse na sukces. Jednak dla banków wprowadzenie takich reguł oznacza możliwość odzyskania kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych w każdej sprawie, a więc może stanowić istotną zachętę.

Z punktu widzenia kredytobiorców, cofnięcie pozwu, apelacji czy skargi kasacyjnej przyczyni się do szybszego zakończenia sprawy i wyjaśnienia sytuacji prawnej, więc również jest korzystne. Koszty natomiast poniesie Skarb Państwa, który będzie musiał zwracać część otrzymanych opłat.

W ten sposób dochodzimy do punktu, który stanowi największą wadę projektu, przy czym wadą jest brak odpowiedniej regulacji kosztów postępowania w sprawach z powództwa kredytobiorców.

W obecnym kształcie projekt ustawy nie dotyka podstawowej i w gruncie rzeczy jedynej przyczyny masowego wpływy spraw do sądów, jakim jest brak dobrowolnego uznawania roszczeń kredytobiorców przez banki. Nie było spraw w sądach, gdyby banki dobrowolnie uznawały roszczenia kredytobiorców po wpływie reklamacji czy wezwania przedsądowego.

Trudno zrozumieć, dlaczego banki zmuszają konsumentów do wytaczania im powództw, skoro 97% tych spraw banki przegrywają, ale skoro banki tak robią, to należy zwiększyć koszty przegranej, aby zachęcić banki do pozasądowego uznawania roszczeń konsumentów.

Na koszty przegranej wpływają dwa czynniki.

Pierwszym czynnikiem jest obowiązek zwrotu kosztów procesu przez przegranego, na który składa się obowiązek zwrotu opłat sadowych oraz kosztów zastępstwa prawnego. Ogólna reguła jest taka, że powód musi zapłacić 5% wartości swojego roszczenia, jednak kredytobiorcy pozywając bank płacą nie więcej niż 1000 zł. Tym samym banki taki właśnie koszt ponoszą w przypadku przegranej w I instancji. Jest to zbyt mały koszt, który w oczywisty sposób nie pokrywa nawet kosztów utrzymania sądów przez skarb państwa, co w efekcie powoduje, że banki zmuszając kredytobiorców do wytaczania im spraw sądowych robią to na koszt podatnika. Dlatego utrzymując zasadę ograniczenia opłaty od konsumenta należy wskazać, że w przypadku przegranej bank musi jednak zapłacić standardowe 5% od wartości przedmiotu sporu, przy czym w części 1000 zł kwota ta zwracana jest kredytobiorcy, a w pozostałej części idzie do skarbu państwa. Tak samo powinno być w przypadku apelacji. Tutaj jednak sytuacja jest o tyle inna, że skoro banki przegrywają w I instancji w 97% spraw, to one muszą na ogół złożyć apelację i zapłacić 5% opłaty – co powoduje, że często już tej apelacji nie składają.

Drugim czynnikiem wpływającym na koszty postępowania jest obowiązek zapłaty przez dłużnika odsetek ustawowych za opóźnienie. Im wyższe będą odsetki za opóźnienie, tym mniej opłacalne jest odwlekanie zapłaty w czasie, zwłaszcza w sytuacji, w której roszczenia są w 97% zasadne. Trudno więc zrozumieć, czemu w uzasadnieniu projektu ustawy znalazło się stwierdzenie, że „Obecnie, ze względu na wysoki poziom stóp procentowych, zasądzane odsetki są wysokie i wynoszą 10,75 %, co stanowi pokusę do promowania zachowań niesprzyjających szybkości postępowania sądowego.”

Niestety projektodawcy w żaden sposób nie rozwijają tego wątku, kto konkretnie i w jaki właściwie sposób miałby wydłużać postępowania sądowe celem uzyskania wyższych odsetek za opóźnienie. Należy tylko zauważyć, że nawet jeśli kredytobiorcy przedłużaliby jakoś postępowania sądowe (chociaż nie jest to przecież w ich interesie), to bank w każdej chwili może zapobiec naliczaniu odsetek za opóźnienie uznając powództwo. Ponieważ jednak w praktyce, to banki przedłużają postępowania sądowej, po pierwsze nie uznając reklamacji przedsądowych, a następnie przez składanie apelacji, to najwyraźniej stopa odsetek za opóźnienie jest zbyt niska. Dlatego należałoby raczej podwyższyć stopę odsetek za opóźnienie w tych sprawach niż narzekać, że jest zbyt wysoka.

Można również wprowadzić zasadę, że od zasądzonych kosztów postępowania również naliczają się odsetki za opóźnienie z tym, że nie od uprawomocnienia się orzeczenia, lecz od dnia wytoczenia powództwa. Uzasadnione jest to tym, że większość kosztów powstaje na początku postępowania (opłata sądowa, wynagrodzenie prawnika), a zatem ich zwrot po kilku latach w nominalnej wysokości nie w pełni rekompensuje poniesione przez stronę wydatki. Przy okazji taka reguła stanowiłaby kolejną zachętę do nieprzedłużania postępowań.

adwokat dr Jacek Czabański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *