Glosa do uchwały SN z 7 maja 2021 r. (III CZP 6/21)

By | 13 sierpnia 2021

dr Jacek Czabański

Glosa do uchwały SN z 7 maja 2021 r. (III CZP 6/21)

SN w głosowanej uchwale stwierdził:

„1. Niedozwolone postanowienie umowne (art. 3851 § 1 k.c.) jest od początku, z mocy samego prawa, dotknięte bezskutecznością na korzyść konsumenta, który może udzielić następczo świadomej i wolnej zgody na to postanowienie i w ten sposób przywrócić mu skuteczność z mocą wsteczną.

2. Jeżeli bez bezskutecznego postanowienia umowa kredytu nie może wiązać, konsumentowi i kredytodawcy przysługują odrębne roszczenia o zwrot świadczeń pieniężnych spełnionych w wykonaniu tej umowy (art. 410 § 1 w związku z art. 405 k.c.). Kredytodawca może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna.

3. Nadaje uchwale moc zasady prawnej.”

Uchwała będzie miała bardzo duże znaczenie praktyczne dla roszczeń związanych z umowami zawierającymi nieuczciwe postanowienia umowne. Aczkolwiek uchwała w p. 2 odnosi się wprost wyłącznie do umowy kredytu, to jednak należy uznać, że znajdzie zastosowanie również we wszystkich innych przypadkach upadku umowy zawartej z konsumentem na skutek bezskuteczności nieuczciwych jej postanowień i zasad rozliczeń stron w takim przypadku. Przyjęte przez Sąd Najwyższy rozwiązania i ich uzasadnienie wywołują szereg wątpliwości zarówno co do celowości przyjętych rozwiązań, jak i ich zgodności z prawem europejskim oraz polskim. Poniżej zostaną omówione poszczególne twierdzenia uchwały.

  1. Charakter sankcji bezskuteczności

W pierwszym rzędzie SN zajmuje się charakterem sankcji przewidzianej w art. 3851 kc. Przepis ten dokonał transpozycji Dyrektywy 93/13/EWG o nieuczciwych postanowieniach umownych i stanowi, że postanowienie nieuczciwe nie wiąże konsumenta. SN zauważył, że zgodnie z obfitym orzecznictwem TSUE:

– sąd krajowy ma obowiązek zbadania z urzędu czy klauzula ma charakter abuzywny, bez oczekiwania na żądanie konsumenta;

– sąd ma obowiązek wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji, w tym przede wszystkim poprzez zaniechanie stosowania klauzuli abuzywnej bez zmiany pozostałej treści umowy;

– konsument ma jednak prawo zrzec się ochrony wynikającej z dyrektywy, co może uczynić, gdyż jego prawo do skutecznej ochrony zawiera w sobie także uprawnienie do niedochodzenia swoich praw.

Następnie SN zauważa, że

<<w braku następczej zgody konsumenta na stosowanie klauzuli abuzywnej nie może ona wywrzeć wobec niego żadnego skutku. Nieskuteczność ta nie wpływa na pozostałą część umowy, jeżeli bez klauzuli abuzywnej umowa może obowiązywać. Jednakże okoliczność, że jest to niemożliwe – co należy oceniać w świetle prawa krajowego z zastosowaniem obiektywnego podejścia (…) – nie jest jeszcze równoznaczna z upadkiem całej umowy. Zgodnie bowiem z dotychczasowym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w takiej sytuacji należy ocenić, czy ów upadek narażałby konsumenta na „szczególnie niekorzystne konsekwencje”, co trzeba rozważać w świetle okoliczności istniejących lub możliwych do przewidzenia „w chwili zaistnienia sporu” (a nie w chwili zawarcia umowy), uwzględniając rzeczywiste i bieżące interesy konsumenta, z zastrzeżeniem, że „do celów tej oceny decydująca jest wola wyrażona przez konsumenta w tym względzie”>> (s. 9)

Analizując dalej charakter sankcji przewidzianej w art. 3851 kc. SN stwierdza:

„Możliwość sanowania nieskutecznego postanowienia następczym, jednostronnym wyrażeniem zgody na związanie tym postanowieniem, będącej niejako substytutem pierwotnego braku rzeczywistej zgody na to postanowienie (indywidualnych negocjacji), przywodzi natomiast na myśl tzw. sankcję bezskuteczność zawieszonej, która – odnoszona do umowy jako takiej – polega na tym, że dotknięta nią umowa (tzw. czynność kulejąca albo niezupełna) nie wywołuje zamierzonych skutków (z mocy samego prawa, od początku, co sąd powinien uwzględnić z urzędu), w szczególności nie rodzi obowiązku spełnienia uzgodnionych świadczeń, lecz, w odróżnieniu od umowy nieważnej, może skutki te następczo wywołać z mocą wsteczną w razie złożenia sanującego oświadczenia woli (jednej ze stron albo osoby trzeciej), a w razie odmowy jego złożenia albo upływu czasu na jego złożenie – staje się definitywnie bezskuteczna, czyli nieważna” (s. 18).

i dalej:

„Brak związania konsumenta niedozwolonym postanowieniem umownym, z zastrzeżeniem – obwarowanym dodatkowymi warunkami co do stanu jego świadomości i swobody działania – możliwości następczego wyrażenia zgody na to postanowienie (jego „potwierdzenia”) i przywrócenia mu w ten sposób skuteczności z mocą wsteczną, odpowiada co do zasady tej charakterystyce. Także w tym sensie, że do czasu podjęcia przez konsumenta definitywnej decyzji jego kontrahent (przedsiębiorca) pozostaje w niepewności, bez możliwości samodzielnego decydowania o skuteczności postanowienia. Zależność tego stanu od woli konsumenta oznacza, że chodzi tu o bezskuteczność zawieszoną na jego korzyść, co odpowiada formule, iż niedozwolone postanowienie nie wiąże konsumenta (art. 3851 § 1 k.c.).” (s. 19).

Przeprowadzona przez Sąd Najwyższy analogia skutków art. 3851 kc. do czynności kulejącej jest jednak nietrafna. Przede wszystkim „bezskuteczność zawieszona” przewidziana jest na wypadek konieczności potwierdzenia danej czynności przez osobą trzecią, której zgoda jest uznawana za konieczną (np. przedstawiciela ustawowego osoby ograniczonej w zdolności do czynności prawnych, art. 18 § 1 kc.; umowa zawarta przez pełnomocnika bez umocowania lub z przekroczeniem jego zakresu, art. 103 § 1 kc.; zmiana treści ograniczonego prawa rzeczowego dotykająca praw osoby trzeciej, art. 248 § 2 kc.; przejęcie długu., art. 519 § 2 kc.). Sama jednak „zawieszona” czynność prawna jest zgodna z przepisami i uczciwa a zawieszenie jej skuteczności w żaden sposób nie wynika z jej domniemanej sprzeczności z prawem. Nie wymaga też żadnego dodatkowego potwierdzania przez podmiot, który tę umowę zawarł.

Jeżeli już więc szukać analogii, to należałoby szukać jej w swobodzie dysponowania przez podmiot prawa cywilnego swoimi uprawnieniami, w tym możliwości zrzeczenia się przez stronę słusznego roszczenia lub uznania roszczenia niezasadnego. Jeżeli bowiem strona dochodzi roszczenia, które jest obiektywnie niezasadne, to zasadniczo druga strona może przecież nie skorzystać z ochrony przewidzianej przepisami, a zatem może nie zakwestionować roszczenia, może uznać roszczenie lub może zawrzeć ugodę, w której na nowo ureguluje dany stosunek prawny, nawet jeżeli pierwotne roszczenie było niezasadne, przy czym obiektywnie rzecz ujmując działanie takie będzie dla tej strony niekorzystne. Dopóki jednak nie będzie sporu, dopóty nawet niezasadne roszczenia będą wywoływać skutki takie jak roszczenia zasadne.

Dyrektywa 93/13/EWG znacząco ogranicza tę tradycyjną swobodę w stosunkach umownych w odniesieniu do umów zawieranych z konsumentami. Po pierwsze, sąd ma obowiązek zbadania z urzędu uczciwości danych postanowień umownych, co oznacza, że postanowienia umowne będą podlegać ocenie również przy braku podnoszenia takiego zarzutu przez konsumenta. Po drugie, ewentualna następcza zgoda konsumenta na postanowienia umowne, w formie ugody, uznania czy zrzeczenia się roszczenia, sama podlega kontroli pod kątem uczciwości, co oznacza, że zgoda musi być wyrażona w sposób świadomy, a więc przy świadomości konsumenta, że dane postanowienie jest nieuczciwe i nie wywiera skutków bez jego zgody, co w innym świetle może stawiać proponowane przez przedsiębiorcę zmiany do umowy.  Orzecznictwo TSUE ogranicza więc swobodę w zrzeczeniu się ochrony przez konsumenta, aczkolwiek ostatecznie dopuszcza taką możliwość, pozostawiając ją oczywiście w rękach samego konsumenta.

Tymczasem Sąd Najwyższy stworzy mechanizm zmuszający konsumenta do złożenia oświadczenia, że chce z ochrony skorzystać, wywracając w ten sposób sens ochrony przewidzianej w Dyrektywie 93/13. Wytworzenie przez SN obowiązku złożenia przez konsumenta dodatkowego oświadczenia o nieskorzystaniu z prawa do nieskorzystania z ochrony ma prowadzić do wniosku, że dopóki konsument nie wypowie się ostatecznie, czy aby nie rezygnuje z ochrony, to nie można stwierdzić, że czynność prawna jest definitywnie bezskuteczna.

Wymóg składania takiego oświadczenia przez konsumenta nie jest przewidziany przez prawo europejskie. Ponieważ zaś dyrektywa 93/13/EWG umożliwia państwom członkowskim wyłącznie zwiększenie zakresu ochrony konsumenta, a nie jej zmniejszenie, to należy przyjąć, że wymóg Sądu Najwyższego, aby konsument składał dodatkowe oświadczenie celem objęcia tą ochroną jest sprzeczny z prawem europejskim.

Dotychczasowe orzecznictwo TSUE przewidywało istotnie, że konsument może zrzec się ochrony, jeżeli umowa bez postanowień nieuczciwych musi upaść, a skutek taki byłby w ocenie konsumenta dla niego niekorzystny. Jednak w żadnym z orzeczeń TSUE nie sformułował wymogu uzyskiwania dodatkowego oświadczenia konsumenta dla rozstrzygnięcia kwestii nieuczciwości (w sprawie C-243/08 Pannon GSM, pkt 28, TSUE stwierdził, że „art. 6 ust. 1 dyrektywy należy interpretować w taki sposób, iż nieuczciwy warunek umowny nie wiąże konsumenta i że nie jest konieczne w tym względzie, żeby taki warunek został przez niego wcześniej skutecznie zaskarżony”). TSUE konsekwentnie podkreśla, że sąd ma obowiązek działania z urzędu, a może odstąpić od stosowania przepisów chroniących konsumenta tylko na jego wniosek. Dlatego właściwą analogią jest nie czynność kulejąca, lecz swoboda podmiotu prawa cywilnego do dysponowania swoimi prawami, w czym zawiera się również możliwość niekorzystania z ochrony. Jednak aktywnego działania wymaga wyłącznie chęć zrzeczenia się tej ochrony, a nie skorzystanie z niej. Jest tak przede wszystkim dlatego, że ustawodawca uważa, że ochrona przewidziana prawem prowadzi do właściwego rezultatu, a zatem skorzystanie z niej nie wymaga żadnego dodatkowego uzasadnienia. Przeciwnie zaś, pozbawienie się takiej ochrony wymaga podjęcia odpowiedniego działania. Tymczasem SN wykorzystuje analogię do czynności kulejącej przez wytworzenie wymogu dodatkowego stanowiska przez konsumenta, czy aby na pewno chce on skorzystać z ochrony przewidzianej prawem:

„W konsekwencji potwierdzenie takiej klauzuli sprawia nie tylko, że wywiera ona skutki ex tunc, ale powoduje, iż z mocą wsteczną staje się skuteczna cała umowa. W sytuacji, w której klauzula abuzywna stała się definitywnie bezskuteczna (nieważna) – wskutek odmowy potwierdzenia albo upływu rozsądnego czasu do jej potwierdzenia – o obowiązywaniu umowy decyduje to, czy stosownie do przedstawionych reguł weszła w jej miejsce regulacja zastępcza. To zaś zależy od tego, czy całkowita i trwała bezskuteczność (nieważność) umowy naraża konsumenta na szczególnie niekorzystne konsekwencje – czemu konsument może wiążąco zaprzeczyć (sprzeciwiając się zarazem utrzymaniu umowy) – a w razie odpowiedzi pozytywnej – czy regulacja zastępcza istnieje (sąd jest władny ją określić). Wzgląd na pewność prawa nakazuje przyjąć, że kwestie te rozstrzygają się w tej samej chwili, w której konsument – należycie poinformowany o konsekwencjach abuzywności klauzuli – odmawia jej potwierdzenia albo upływa rozsądny czas do tego potwierdzenia. Właśnie według istniejącego wówczas stanu rzeczy sąd powinien ocenić, czy definitywna bezskuteczność (nieważność) całej umowy naraża konsumenta na szczególnie niekorzystne konsekwencje, a w razie odpowiedzi pozytywnej – czy w miejsce klauzuli abuzywnej wchodzi regulacja zastępcza wynikająca z ustawy albo – jeżeli jest to dopuszczalne – określona przez sąd.” (s. 20).

Jak stwierdzono wcześniej, prawo europejskie nie nakłada na konsumenta żadnego obowiązku składania dodatkowego oświadczenia, w tym zwłaszcza oświadczenia, że konsument odmawia zgody na postanowienie nieuczciwe. Formułowanie takiego wymogu przez SN jest rażącym naruszeniem nie tylko litery Dyrektywy 93/13, ale i jej istoty, którą jest uznanie ochrony konsumenta przed postanowieniami nieuczciwymi za podstawową zasadę porządku prawnego, a nie oczekiwanie, aby konsument mimo wszystko wyrażał zgodę na postanowienia nieuczciwe. Ponieważ zaś dodatkowo dyrektywa w art. 7 ust. 1 nakłada na państwa członkowskie obowiązek zapewnienia, że postanowienia nieuczciwe nie będą wiążące, to należy uznać, że SN dopuścił się złamania tego artykułu przez wymyślenie konstrukcji, która ma właśnie ułatwić stosowanie postanowień nieuczciwych w obrocie, gdyż zawsze nieuczciwy przedsiębiorca może się bronić, że konsument może wyrazić następczą zgodę na taką umowę, a przez to usunąć jej wadliwość.

  • Przedawnienie roszczeń

Jednak czemu właściwie Sąd Najwyższy tworzy wymóg składania przez konsumenta jakiegokolwiek oświadczenia? Niestety nie stoją za tym żadne racje prawne, lecz wyłącznie obawa przed skutkami przedawnienia roszczeń banków o zwrot kwot wypłaconych na podstawie nieważnej umowy kredytu. To właśnie ta obawa doprowadziła SN do stworzenia karkołomnej konstrukcji, łamiącej prawo europejskie. Jak stwierdzono w uchwale:

 „Sąd Najwyższy wyjaśnił, że ze względu na przyznaną kredytobiorcy-konsumentowi możliwość podjęcia wiążącej decyzji co do sanowania niedozwolonej klauzuli i co do zaakceptowania konsekwencji całkowitej nieważności umowy (i sprzeciwienia się zarazem udzieleniu mu ochrony przed tymi konsekwencjami przez wprowadzenie regulacji zastępczej), należy uznać, iż co do zasady termin przedawnienia tych roszczeń może rozpocząć bieg dopiero po podjęciu przez kredytobiorcę-konsumenta wiążącej decyzji w tym względzie.” (s. 30).

Równie dobrze można byłoby przyjąć, że żadne roszczenie nie ulega przedawnieniu, dopóki druga strona nie oświadczy „definitywnie”, że nie zamierza dobrowolnie spełnić roszczenia przedawnionego (do czego przecież zawsze ma prawo). Zawsze można bowiem mieć wątpliwość czy druga strona skorzysta z zarzutu przedawnienia i wda się w spór, czy też dobrowolnie spełni świadczenie. Nie jest to jednak oczywiście powód do wstrzymania biegu przedawnienia. Konstrukcja przyjęta przez SN powoduje również dalsze problemy:

– roszczenia przedsiębiorcy stosującego postanowienia nieuczciwe mogą nigdy nie ulec przedawnieniu; roszczenia konsumenta mogą jednak ulec przedawnieniu;

– roszczenia przedsiębiorcy nieuczciwego będą się przedawniać zawsze później niż przedsiębiorcy uczciwego.

Oba te skutki są w oczywisty sposób sprzeczne z dyrektywą 93/13, która została ustanowiona zarówno w interesie konsumenta, jak i w interesie przedsiębiorców uczciwych, którzy nie stosują postanowień nieuczciwych w umowach z konsumentami, a dzięki Dyrektywie mają mieć lepsze warunki rynkowe.

Rozpatrzmy sprawę na przykładzie.

Bank Uczciwy zawarł umowę kredytu na 1 rok. Kredytobiorca otrzymał kwotę kredytu, ale niestety po roku jej nie zwrócił. Bank przez niedbalstwo zorientował się w sytuacji dopiero po 5 latach. Zgodnie z przepisami roszczenie banku jest już przedawnione. Przedsiębiorca ma bowiem trzy lata na dochodzenie swojego roszczenia.

Bank nieuczciwy również zawarł umowę kredytu na 1 rok. Umowa zawierała nieuczciwy mechanizm indeksacji. Kredytobiorca otrzymał kwotę kredytu, ale niestety po roku jej nie zwrócił. Bank przez niedbalstwo zorientował się w sytuacji dopiero po 5 latach. Jednak zgodnie z uchwałą SN, dla rozpoczęcia biegu przedawnienia potrzeba jest dodatkowego oświadczenia kredytobiorcy o tym, że nie zgadza się na sanowanie umowy i ostatecznie potwierdza jej nieważność.

Dlaczego w tym przypadku roszczenie Banku Nieuczciwego ma nie ulec przedawnieniu, choć roszczenie Banku Uczciwego uległo przedawnieniu?

W obu sytuacjach banki miały 3 lata na zorientowanie się, że kredytobiorca nie zwrócił kredytu i podjęcie odpowiedniego działania. Dlaczego teraz mamy faworyzować Bank Nieuczciwy? Dlaczego w ogóle kwestia postanowienia nieuczciwego w jednej z umów ma mieć znaczenie dla początku biegu przedawnienia w sytuacji, w której bank powinien się zorientować o wiele wcześniej, że powinien zacząć dochodzić swojego roszczenia?

Oczywiście w praktyce kredytobiorcy spłacają kredyt w umówionych ratach. Kolejne spłaty kredytu upewniają bank w przekonaniu, że nie ma podstaw do podejmowania działań zmierzających do odzyskania wypłaconej kwoty (kwota ta nie jest przecież wymagalna). To zdarzenie w postaci płatności rat decyduje moim zdaniem o przerwaniu biegu przedawnienia również w przypadku nieważności umowy (o czym szerzej mowa będzie niżej). Nie ma natomiast znaczenia ewentualna obecność postanowień nieuczciwych w umowie, gdy ta okoliczność nie ma żadnego znaczenia dla oceny, w którym momencie wierzyciel powinien wystąpić z roszczeniem na drogę sądową i ewentualnie czy doszło do takiego opóźnienia po stronie wierzyciela, że zasadnym jest skorzystanie z instytucji przedawnienia.

  • Teoria dwóch kondykcji a teoria salda

Sąd Najwyższy uznaje jednak, że w przypadku nieważnej umowy kredytu, dokonywane przez kredytobiorcę spłaty kredytu są w całości nienależne i podlegają zwrotowi jako spełniane bez podstawy prawnej (s. 23). Sąd Najwyższy stwierdził we wcześniejszej uchwale (z 16 lutego 2021 r., III CZP 11/20), że płatności kredytobiorcy z tytułu spłaty kredytu oraz wypłata środków pieniężnych przez bank są świadczeniami nienależnymi i podlegają zwrotowi niezależnie od siebie. Taka konstrukcja zgodna jest z ogólnie przyjmowaną teorią dwóch kondykcji, jednak moim zdaniem jest błędna w odniesieniu do zobowiązań o charakterze zwrotnym, to jest świadczenia polegającego na zwrocie tego, co się wcześniej otrzymało od drugiej strony w wykonaniu umowy.

Rozpatrzymy następujący przykład: wynajmuję samochód z wypożyczalni na tydzień. Po okresie wynajmu zwracam samochód i płacę umówioną cenę. Wynajmujący domaga się jednak dodatkowych pieniędzy powołując się na zapis w umowie o indeksacji ceny wynajmu wskaźnikiem ponoszonych kosztów przez wypożyczalnię, który wypożyczalnia wywiesza codziennie na tablicy ogłoszeń o 14:15. Sprawa trafia do sądu, który stwierdza, że ten zapis ten jest nieuczciwy, a umowa musi upaść w całości, bo indeksacja dotyczy głównego świadczenia strony, to jest ceny.  

Zgodnie z uchwałą SN przysługuje mi roszczenie do wynajmującego o zwrot zapłaconej ceny. Przysługuje mi jednak również roszczenie o zwrot samochodu, który zwróciłem w wykonaniu nieważnej umowy. To świadczenie zdaniem SN było bowiem dokonane bez podstawy prawnej, a roszczenia moje i wypożyczalni są odrębne. Zdaniem SN przy umowie kredytu:

 „W rozpatrywanej sytuacji źródłem roszczeń zwrotnych stron nie jest jedno zamierzone zdarzenie prawne (umowa), lecz odrębne zdarzenia (spełnienie świadczeń przez każdą ze stron), które jedynie częściowo oparte są na wspólnym stanie faktycznym (jest nim nieważna umowa). Roszczenia te przysługują zatem z różnych tytułów prawnych, a w takich przypadkach, nawet jeżeli są to roszczenia jednorodzajowe, ustawodawca nie zakłada automatycznej kompensacji, lecz wymaga złożenia oświadczenia o potrąceniu” (s. 26).

Oczywiście potrącenie nie wchodzi w grę przy zwrocie rzeczy oznaczonej co do tożsamości. Można więc odwołać się do prawa zatrzymania (art. 496 i 497 kc.), na które również wskazuje SN. Czyli innymi słowy, wynajmujący może odmówić wydania mi jego własnego samochodu i powołać się na prawo do jego zatrzymania, dopóki nie zaoferuję mu zwrotu tegoż samochodu. W rezultacie pozostajemy w prawnym pacie, który polega na tym, że aczkolwiek samochód jest u tego, u kogo powinien być, to jednak istnieją zasądzone świadczenia, które nie mogą być spełnione.

Teoria dwóch kondykcji nie sprawdza się więc w sytuacji świadczenia zwrotnego. W opisywanej powyżej sytuacji należy uznać, że nieważność umowy najmu oznacza brak tytułu prawnego do posiadania samochodu, a zatem jego zwrot nastąpił w wykonaniu zobowiązania do zwrotu właścicielowi jego rzeczy (art. 222 § 1 kc.). Zwrot rzeczy doprowadza do stanu zgodnego z prawem i nie ma żadnego sensu, aby istniały jakiekolwiek dalsze roszczenia stron w tym zakresie. Pozostaje natomiast roszczenie konsumenta o zwrot zapłaconej ceny, ewentualnie roszczenie właściciela rzeczy o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z jego rzeczy.

Oczywiście analogia nie jest pełna: samochód jest rzeczą oznaczoną co do tożsamości, a wynajem nie przenosi własności rzeczy, podczas gdy w umowie pożyczki oraz kredytu mamy do czynienia z pieniędzmi lub rzeczami określonymi co do gatunku i przeniesieniem własności. Jednak istota sprawy pozostaje ta sama: jeżeli umowa kredytu jest nieważna, a kwota kredytu została przez kredytobiorcę wykorzystana, to ciąży na nim obowiązek zwrotu tej kwoty jako świadczenia nienależnego. Dokonanie przez kredytobiorcy zapłaty raty (przynajmniej w części kapitałowej) stanowi spełnienie ciążącego na nim obowiązku zwrotu kapitału (tak jak zwrot samochodu wypełniał obowiązek wydania rzeczy właścicielowi) i musi być uznane tym samym za świadczenie należne. Taka zresztą jest również intencja kredytobiorcy, przynajmniej w zakresie zwrotu części kapitału. Przeczy to tym samym stwierdzeniu SN (s. 23) że kredytobiorca dokonując płatności raty nie miał na celu umorzenia zobowiązania do zwrotu kapitału, gdyż taki był właśnie cel, tyle tylko że podstawa prawna zobowiązania do zwrotu jest inna: nie umowa, która jest nieważna, a obowiązek zwrotu bezpodstawnego wzbogacenia. Dokonanie takiej płatności przez kredytobiorcę zmniejsza więc kwotę zubożenia banku i przerywa jednocześnie bieg przedawnienia.  

SN dla wzmocnienia swojego stanowiska wskazuje, że roszczenia stron z różnych tytułów nie podlegają automatycznej kompensacji. Jednak podane przez SN przykłady nie dotyczą nieważności umowy, gdzie świadczenie ma charakter zwrotny, a to stanowi o konieczności odrębnego potraktowania takiej sytuacji. Na gruncie art. 496 i 497 kc. dotyczącego prawa zatrzymania wskazuje się zresztą, że prawo zatrzymania nie może dotyczyć świadczeń jednorodzajowych, gdyż nie można zawrzeć umowy wzajemnej polegającej na spełnieniu świadczenia jednorodzajowego. Innymi słowy, jeżeli pożyczam komuś 100 zł, to zwrot tych 100 zł nie stanowi świadczenia wzajemnego. Świadczeniem wzajemnym za pożyczenie 100 zł będzie dopiero zapłata odsetek za możliwość skorzystania z pożyczki. Umowa pożyczki nie musi mieć zresztą charakteru odpłatnego, a tym samym nie musi być umową wzajemną, natomiast umowa kredytu musi być odpłatna i tylko w tej części będzie miała charakter umowy wzajemnej – za możliwość korzystania z kwoty kredytu przez określony czas kredytobiorca płaci wynagrodzenie kredytodawcy. Obowiązek zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu nie jest jednak moim zdaniem świadczeniem wzajemnym a stosowanie do niego art. 496 i 497 kc. wywołuje więcej problemów niż daje korzyści.

Przy nieważnej umowie kredytu, powstaje zobowiązanie (niedoszłego) kredytobiorcy do zwrot kwoty otrzymanej. Jest całkowicie niezrozumiałe, dlaczego mielibyśmy zignorować fakt spełnienia świadczenia przez dłużnika. Jest oczywiste, że wskazanie przy płatności przez dłużnika tytułu spłaty i zaliczenie przez wierzyciela spłaty na poczet spłaty rat kredytu jest bezskuteczne, skoro umowa jest nieważna. Jednak istnieje ważne zobowiązanie do zwrotu bezpodstawnego wzbogacenia i brak podstaw do tego, aby nie zaliczyć spłaty na poczet tego długu, nawet jeżeli nie jest on wymagalny. Oświadczenia stron potrzebne są zresztą tylko przy wielu długach tego samego rodzaju, gdzie może powstać wątpliwość jaki dług jest spłacany (art. 451 kc.), podczas gdy w przedmiotowej sytuacji takiej wątpliwości nie ma.

  • Zagrożenia płynące z teorii dwóch kondykcji w przypadku upadłości banku

Słusznie SN zauważa, że zarówno teoria salda jak i teoria dwóch kondykcji pozostają co do zasady zgodne z prawem europejskim (należy jednak wskazać, że TSUE w sprawie Kasler wskazał, że: „unieważnienie bowiem wywiera co do zasady takie same następstwa jak postawienie pozostałej do spłaty kwoty kredytu w stan natychmiastowej wymagalności”). Ponadto praktyczne skutki ich stosowania, jak zauważa SN, zważywszy na możliwość złożenia oświadczenia o potrąceniu są dla stron podobne (s. 28-29). Jednak przy zastosowaniu teorii dwóch kondykcji, istnieją dodatkowe zagrożenia dla konsumenta, które SN bagatelizuje, a które w praktyce mogą się okazać bardzo istotne.  SN stwierdza:

„Zagrożenie zaś związane z ewentualną upadłością banku i niemożliwością zaspokojenia z tej przyczyny roszczenia restytucyjnego konsumenta (mimo ciążącego na nim odrębnego obowiązku restytucji świadczenia otrzymanego od banku) wydaje się zbyt odległe i zbyt luźno związane z problematyką rozliczeń między stronami umowy zawierającej klauzule abuzywne, aby mogło determinować zastosowanie teorii salda, zwłaszcza, że można mu także zaradzić przez zastosowanie art. 5 k.c.”

Nie jest tymczasem wielką tajemnicą, że istnieje w Polsce pewien bank, który udzielił wielu tysięcy kredytów na podstawie nieuczciwych umów i może mieć w związku z tym duże kłopoty z utrzymaniem wypłacalności. Jeżeli zaś taki nieuczciwy bank ogłosi upadłość, to wówczas sytuacja kredytobiorców może być niewesoła. Syndyk masy upadłości kierować bowiem będzie do nich roszczenia o zwrot całej wypłaconej im kiedyś kwoty kredytu bez uwzględnienia dotychczasowych spłat. Skorzystanie z potrącenia wierzytelności przez kredytobiorcę będzie zaś możliwe wyłącznie do momentu zgłaszania wierzytelności (art. 93 w zw. z art. 96 prawa upadłościowego). Należy się spodziewać, że w takim przypadku dziesiątki tysięcy kredytobiorców nie dochowają odpowiednich wymogów formalnych i nie zgłoszą swoich wierzytelności w terminie. Spowoduje to zaś, że kredytobiorcy będą musieli upadłemu bankowi zwrócić kwotę otrzymanego kredytu bez uwzględnienia tego, ile sami do tej pory zapłacili i bez żadnej nadziei na zaspokojenie ich własnych roszczeń. Taka sytuacja jest oczywiście nieakceptowalna a wynika wyłącznie z zastosowania przez SN teorii dwóch kondykcji do sytuacji świadczenia zwrotnego. Przyjęcie odmiennej koncepcji, a mianowicie, że świadczenie kredytobiorcy (przynajmniej w części kapitałowej) było należne jako spełnienie obowiązku zwrotu otrzymanej kwoty na podstawie bezpodstawnego wzbogacenia powodowałoby, że wierzytelność banku w stosunku do konsumenta zmniejszałaby się wraz z kolejnymi spłatami, a ewentualna upadłość banku nie wywoływałaby dodatkowych negatywnych skutków.

  • Termin wymagalności

SN w uchwale wykorzystuje wytworzony przez siebie wymóg „oświadczenia” dla określenia terminu wymagalności roszczeń, co dalej określa też początek biegu przedawnienia oraz możliwość potrącenia. SN stwierdza, że:

<<do chwili, w której należycie poinformowany konsument wyrazi zgodę na związanie niedozwolonym postanowieniem umownym albo zgody tej odmówi (ew. upłynie rozsądny czas do jej wyrażenia), umowa kredytu, która bez tego postanowienia nie może wiązać, znajduje się w stanie bezskuteczności zawieszonej, tj. nie wywołuje skutków prawnych, choć skutki te może nadal wywołać w razie wyrażenia zgody na postanowienie albo – jeżeli są spełnione stosowne przesłanki – w razie jego zastąpienia regulacją zastępczą. Jest jasne, że tak długo jak trwa stan zawieszenia, kredytodawca nie może domagać się spełnienia uzgodnionych w tej umowie świadczeń. Jednakże zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem dotyczącym stanu bezskuteczności zawieszonej (…) nie może również żądać zwrotu spełnionego świadczenia nienależnego, ponieważ decyzja co do związania postanowieniem i umową leży co do zasady w rękach konsumenta. Skoro zaś kredytodawca nie może wystąpić z takim żądaniem i w ten sposób postawić swych roszczeń restytucyjnych w stan wymagalności zgodnie z art. 455 k.c. (…) rozpoczęcie biegu ich przedawnienia nie wchodzi w rachubę. Sytuacja ulega zmianie dopiero w razie potwierdzenia klauzuli abuzywnej przez konsumenta, kiedy to klauzula oraz umowa stają się skuteczne z mocą wsteczną, albo odmowy jej potwierdzenia (upływu rozsądnego czasu do potwierdzenia), kiedy to dochodzi do utrzymania umowy z regulacją zastępczą (jeżeli są spełnione stosowne przesłanki) albo do całkowitej i trwałej bezskuteczności (nieważności) umowy. Owa trwała bezskuteczność (nieważność) jest równoznaczna ze stanem, w którym „czynność prawna zobowiązująca do świadczenia była nieważna i nie stała się ważna po spełnieniu świadczenia” w rozumieniu art. 410 § 2 in fine k.c. (condictio sine causa) oraz „nieważnością czynności prawnej” w rozumieniu art. 411 pkt 1 k.c.>> (s. 31-32).

SN stawia tutaj sprzeczne tezy: z jednej strony wskazuje, że nieuczciwa umowa nie wywołuje skutków prawnych; z drugiej wskazuje, że nie upoważnia to konsumenta do żądania zwrotu świadczeń nienależnych spełnionych na podstawie tejże umowy, a więc jednak nieuczciwa umowa wywiera skutek prawny i to daleko idący, skoro zawiesza on możliwość żądania przez konsumenta zwrotu nienależnego świadczenia. Wydawałoby się, że nie jest to warunek trudny do spełnienia, skoro wystarczy oświadczenia samego konsumenta. Jednak dalej SN twierdzi:

„Sytuacja konsumenta jest korzystniejsza niż przedsiębiorcy, ponieważ w każdej chwili kredytobiorca może zakończyć stan bezskuteczności zawieszonej, udzielając zgody na związanie klauzulą abuzywną albo odmawiając tej zgody, z tym że – stosownie do orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – skuteczność tych oświadczeń zależy od tego, czy był uprzednio należycie poinformowany o konsekwencjach tej abuzywności.” (s. 32).

Pod pozorem korzystniejszej sytuacji konsumenta SN stawia tutaj przed nim kolejny warunek: otóż nie wystarczy już samo oświadczenie konsumenta, ale musi być to oświadczenie zakładające odpowiedni poziom wiedzy. Innymi słowy nie wystarczy, że konsument oświadczy, że kwestionuje postanowienie nieuczciwe, ale musi także udowodnić, że otrzymał odpowiednią informację na temat skutków uznania postanowienia za nieuczciwe, w tym zwłaszcza w zakresie prowadzącym do potencjalnej nieważności umowy. Jeżeli zaś co do kompletności takiego oświadczenia istnieją wątpliwości, to „brak takiego oświadczenia może być substytuowany przez uczynienie zadość obowiązkowi informacyjnemu przez sąd” (s. 32-33).

Zdaniem SN dopiero takie oświadczenie może zakończyć niepewność po stronie przedsiębiorcy, czy aby konsument nie wyraziłby zgody na umowę nieuczciwą po wyczerpującym poinformowaniu o potencjalnie niekorzystnych dla konsumenta skutkach upadku umowy nieuczciwej i dopiero od tego terminu należy liczyć bieg przedawnienia. W konsekwencji należałoby uznać, że skuteczność wszystkich reklamacji czy wezwań do zapłaty kierowanych do banku przez konsumenta pozostaje w zawieszeniu, chyba że konsument udowodni, że składając takie oświadczenia miał świadomość konsekwencji upadku umowy. Ponieważ zaś jeszcze sam Sąd Najwyższy nie jest wyraził jednoznacznego stanowiska co do skutków nieważności umowy kredytu i możliwych roszczeń stron w takim przypadku, a zwłaszcza możliwości domagania się dodatkowego wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z pieniędzy zapłaconych drugiej stronie bez podstawy prawnej, to trudno zakładać, aby konsument taką świadomość prezentował kilka lat wcześniej.

Takie ujęcie sprawy jest sprzeczne z art. 120 § 1 kc. które uzależnia początek biegu przedawnienia od terminu wymagalności, a jeżeli termin wymagalności zależy od czynności uprawnionego, to od dnia, kiedy czynność uprawnionego mogła zostać najwcześniej podjęta.

Rozważając przykład umowy kredytu zawierającej nieuczciwe postanowienia umowne należy uznać, że możliwość zakwestionowania przez konsumenta jej postanowień powstaje z chwilą jej zawarcia a roszczenie o zwrot świadczeń powstaje najwcześniej w momencie ich spełnienia. Nie stoi temu na przeszkodzie orzecznictwo TSUE odnoszące się do terminów przedawnienia, gdyż to orzecznictwo zakłada, że musi być zachowana zasada równoważności (stosowane terminy nie mogą być gorsze niż przewidziane w prawie krajowym dla podobnych sytuacji) oraz skuteczności (nie mogą nadmiernie utrudniać dochodzenia praw). Aktualnie prawo polskie nie przewiduje terminu przedawnienia dla roszczeń niemajątkowych, a więc związanych z kwestią uczciwości umowy i 6-letni termin przedawnienia dla roszczeń majątkowych. Przyjęcie teorii salda powodowałoby, że 6-letni termin przedawnienia roszczenia o zwrot nienależnych kwot byłby w zupełności wystarczający. Przyjęcie jednak teorii dwóch kondykcji również i w tym obszarze powoduje kłopoty, może bowiem prowadzić do tego, że konsument mógłby żądać zwrotu wyłącznie kwot z okresu poprzednich 6 lat, przy czym wcześniej zapłacone kwoty w żaden sposób nie mogłyby być uwzględnione w rozliczeniach z bankiem. Jednak taki nieakceptowalny skutek nie jest związany z tym, że okres przedawnienia roszczeń jest zbyt krótki, lecz wynika wyłącznie z błędu zastosowania teorii dwóch kondykcji do świadczenia zwrotnego. Przy zastosowaniu teorii salda nie ulega bowiem wątpliwości, że okres 6 lat jest wystarczający na dochodzenie przez konsumenta zwrotu zapłaconego nieuczciwego wynagrodzenia przedsiębiorcy, tak jak ma to miejsce w przypadku wszystkich innych roszczeń nie związanych z działalnością gospodarczą ani okresowych.

Z kolei patrząc od strony przedsiębiorcy, to przyjmując rozumowanie SN o stosowaniu konstrukcji bezskuteczności zawieszonej należy uznać, że przedsiębiorcy przysługuje prawo wyznaczenia terminu konsumentowi dla złożenia oświadczenia czy będzie obstawać przy bezskuteczności postanowienia i upadku umowy, tak jak przysługuje takie prawo stronie umowy, której ważność zależy od potwierdzenia przez osobę trzecią (art. 18 § 3 kc.). Przedsiębiorca może taki termin wyznaczać najwcześniej z chwilą zawarcia umowy. W tym samym wezwaniu przedsiębiorca może też zawrzeć wszystkie informacje o ewentualnych niekorzystnych dla konsumenta skutkach, jakie mogą płynąć z zakwestionowania przez niego postanowień nieuczciwych i usunąć tym samym wszelkie wątpliwości co do stopnia poinformowania konsumenta. Brak złożenia przez konsumenta oświadczenia w terminie skutkować oczywiście będzie upadkiem umowy i – w nomenklaturze SN – „definitywną nieważnością”.

Tym samym przedsiębiorca może tak samo łatwo jak konsument usunąć ten rzekomy stan niepewności prawnej, a możliwość taka pojawia się z chwilą zawarcia umowy. Ten termin należy więc przyjąć jako termin początkowy dla biegu przedawnienia dla obu stron.

Jeżeli SN przyjmuje w uchwale inną koncepcję, to wyłącznie z obawy o ewentualne przedawnienie roszczeń banku o zwrot kwoty kredytu w przypadku nieważności umowy. Jednak obawa ta jest moim zdaniem nieuzasadniona, jak pisałem wyżej.

Przyjęta w uchwale SN koncepcja „skutecznego oświadczenia konsumenta” zawieszająca bieg przedawnienia jest również sprzeczna z art. 117 § 1 kc., gdyż prowadzi do sytuacji, w której roszczenie majątkowe może nigdy nie ulec przedawnieniu ze względu na brak oświadczenia konsumenta, jak również narusza art. 119 kc., gdyż przesunięcie terminu początkowego biegu przedawnienia jest niczym innym jak przedłużeniem okresu przedawnienia przez czynność prawną (oświadczenie konsumenta), co jest zakazane.

SN próbuje uciec od problemu braku przedawnienia roszczenia majątkowego konsumenta tworząc kolejną barierę dla konsumenta:

„należy uznać, że bieg terminu przedawnienia roszczeń restytucyjnych konsumenta nie może się rozpocząć zanim dowiedział się on lub, rozsądnie rzecz ujmując, powinien dowiedzieć się o niedozwolonym charakterze postanowienia.” (s. 33).

W tym stwierdzeniu niepokój budzi warunek „rozsądnie rzecz ujmując powinien się dowiedzieć” – oznacza on bowiem, że bieg terminu przedawnienia roszczenia konsumenta rozpocznie się w bliżej nieokreślonym czasie, jednak z pewnością przed podjęciem przez niego jakiegokolwiek działania skierowanego przeciwko przedsiębiorcy, gdyż świadomość konsumenta co do nieuczciwości postanowienia siłą rzeczy poprzedza działanie z tego wynikające. Jednak początek biegu przedawnienia roszczenia przedsiębiorcy związany jest z oświadczeniem konsumenta, które aktualizuje się najwcześniej w momencie zgłoszenia przez niego roszczenia, a najpóźniej po pouczeniu przez sąd i oświadczeniu, że dalej chce korzystać z ochrony.  Tym samym roszczenie nieuczciwego przedsiębiorcy zawsze zaczyna bieg później niż konsumenta, co może prowadzić do uznania roszczeń konsumenta przeciwko przedsiębiorcy za przedawnione nawet w całości, zaś roszczeń przedsiębiorcy przeciwko konsumentowi za nieprzedawnione w najmniejszym stopniu. Taki rezultat jest oczywiście również nieakceptowalny, a wynika z błędnej koncepcji SN o rozpoczęciu biegu przedawnienia dla nieuczciwego przedsiębiorcy dopiero z chwilą złożenia przez konsumenta odpowiedniego oświadczenia, a nie z pierwszym momentem, kiedy przedsiębiorca mógł zażądać złożenia takiego oświadczenia, to jest z chwilą zawarcia umowy.

Sam SN w innym miejscu uchwały zauważa zresztą słusznie, że „jeżeli przyczyną definitywnej bezskuteczności (nieważności) umowy jest zastrzeżenie w niej klauzul abuzywnych, zastosowanie tego przepisu [art. 409 kc.] w ogóle nie wchodzi w rachubę, gdyż należy uznać, iż bank, zawierając taką umowę, od początku powinien liczyć się z obowiązkiem zwrotu świadczeń uzyskanych na jej podstawie od konsumenta” (s. 29). Skoro więc bank zawierając umowę nieuczciwą pozostaje w świadomości nienależności świadczeń spełnianych w wykonaniu umowy, to jest oczywiste, że z tym samym momentem mógł zażądać od konsumenta oświadczenia, czy zamierza skorzystać z ochrony, czy też aby z niej nie rezygnuje, a zatem to jest najwcześniejszy możliwy termin wymagalności roszczenia a tym samym początku biegu przedawnienia.

Ponownie, przyjęcie teorii salda dla świadczenia zwrotnego w całości wyeliminowałoby wszystkie powyższe problemy. Jak wspomniano wcześniej, roszczenia banku uczciwego i nieuczciwego przedawniałaby się w tym samym momencie; nigdy nie mogłoby dojść do przedawnienia roszczeń konsumenta przed roszczeniami nieuczciwego przedsiębiorcy, jak również termin przedawnienia byłby ściśle określony.

  • Odsetki od roszczenia restytucyjnego

Zdaniem SN konieczne dla uznania roszczenia restytucyjnego konsumenta, a więc żądania zwrotu kwot zapłaconych na podstawie nieważnej umowy, jest złożenie przez konsumenta oświadczenia, że poinformowany o skutkach nieważności umowy nie zamierza rezygnować z kwestionowania postanowień nieuczciwych.

Powstaje więc tu pytanie, czy dopiero z chwilą złożenia takiego oświadczenia bank wpada w stan opóźnienia w spełnieniu roszczenia konsumenta, a więc czy odsetki od dochodzonej kwoty pieniężnej powinny być liczone od dnia wezwania czy też dopiero od dnia złożenia oświadczenia. Pytanie ma niebagatelne znaczenie praktyczne, albowiem procesy trwają długo a jedyną rekompensatą dla konsumenta są właśnie odsetki za opóźnienie zasądzane od dochodzonego roszczenia. Jednak na to pytanie należy odpowiedzieć przecząco: skoro SN przyjmuje stan bezskuteczności zawieszonej, to w przypadku braku potwierdzenia, nieuczciwa umowa nie może wywołać żadnych skutków, a więc nie może również pozbawić konsumenta prawa do odsetek od dochodzonego roszczenia. Prawo do odsetek dzieli co najwyżej los roszczenia głównego, którego zasadność – zdaniem SN – zależy od złożenia oświadczenia przez konsumenta, jednak skutek oświadczenia jest wsteczny a umowę w takim przypadku należy traktować jak nieważną od początku ze wszystkimi konsekwencjami. Uchwała SN nie jest jednak jednoznaczna i może dać pole do interpretacji odmiennej, a więc, że odsetki od roszczenia restytucyjnego konsumenta należy naliczać dopiero od chwili złożenia odpowiedniego oświadczenia przez konsumenta. Taka interpretacja byłaby znowu jednak systemowo niedopuszczalna: umowa nieważna wywierałaby bowiem istotne skutki prawne. Ponadto przedsiębiorcy nieuczciwi byliby ponownie w lepszej sytuacji niż przedsiębiorcy uczciwi (w tym bowiem przypadku odsetki należałyby się konsumentowi od daty wezwania), a wreszcie przedsiębiorcy nieuczciwi korzystaliby z przewlekania postepowania sądowego, mając na względzie, że co do zasady przesłuchanie strony jest ostatnią czynnością w sprawie (art. 299 kpc.), a więc konsument będzie składał stosowne oświadczenie na koniec postepowania sądowego. Z tego względu taka interpretacja jest niedopuszczalna, jednak szkoda, że SN nie zajął w uchwale na ten temat jednoznacznego stanowiska.

  • Podsumowanie

Glosowana uchwała zawiera szereg rozstrzygnięć o wątpliwym charakterze. W sposób zadziwiający zakłada, że ochrona konsumenta przed postanowieniami nieuczciwymi może być dla tegoż konsumenta niekorzystna i w związku z tym stwarza nieuprawnione wymogi składania przez konsumenta dodatkowych oświadczeń co do jego woli skorzystania z ochrony przewidzianej prawem.

Taka konstrukcja wypacza sens dyrektywy 93/13 i prowadzi do szeregu niekorzystnych konsekwencji, w tym przedawnianiu się roszczeń konsumentów przed roszczeniami nieuczciwych przedsiębiorców, jak również prowadzi pod względem terminów przedawnienia do uprzywilejowania przedsiębiorców nieuczciwych nad przedsiębiorcami uczciwymi.

Również przyjęcie rozliczeń według zasady dwóch kondykcji do świadczenia zwrotnego budzi wiele wątpliwości, a skutki takich rozliczeń mogą się okazać dla konsumentów bardzo niekorzystne. Z tego względu uchwałę tę należy ocenić zdecydowanie krytycznie.

2 thoughts on “Glosa do uchwały SN z 7 maja 2021 r. (III CZP 6/21)

  1. Em

    Cóż mogę napisać . Super. Ja oświadczenie złożyłam już w maju 2016 r. Oa tego czasu bank nie przyjął do wiadomości że umowa jest nieważna. 😚

    Reply
    1. Lehu

      Cóż mogę napisać, oświadczenie które zostało złozone w 2016 rokui nie spełnia oczekiwań SN, w szczególności SSN Trzaskowskiego. Ten sędzia stworzył zasadę prawną, która łamie sens dyrektywy 93/13, prawo krajowe tylko aby chronić nieuczciwy bank/przedsiębiorcę. Na dobrą sprawę nikt nie wie, nawet po uzasadnieniu, jak takie oświadczenie powinno wyglądać ani kiedy może być złożone. Z uzasadnienia można wyciągnąć w zasadzie jeden wniosek- oświadczenie powinno być złożone przed sądem, po poinformowaniu o wszelkich prawach i obowiązkach wynikających z ustalenia nieważności, najwyraźniej podczas postępowania w I instancji.
      SN powinien zmienić tą zasadę prawną ale może to zrobić tylko uchwałą całej Izby Cywilnej.

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *