Koniec agresywnej taktyki banków. Znaczenie wyroku TSUE z 19 czerwca 2025 r. (C-396/24)

By | 25 czerwca 2025

Wyrok TSUE z 19 czerwca 2025 r. (C‑396/24) jest szeroko komentowany przez prawników bankowych jako przełom w orzecznictwie i powrót do tzw. teorii salda.  

W skrócie, chodzi o to jak mają się rozliczać strony nieważnej umowy kredytu – czy w związku z tym, że umowa jest nieważna, to każdej ze stron przysługuje oddzielne roszczenie o zwrot tego co świadczyła w wykonaniu tej umowy (tzw. teoria dwóch kondykcji), czy też następuje automatyczna kompensacja i roszczenie o zapłatę przysługuje tylko tej stronie, która per saldo zapłaciła więcej (tzw. teoria salda). Za każdym z tych poglądów przemawiają pewne argumenty a sądy były podzielone w swoim orzecznictwie, aż do uchwały Sądu Najwyższego z 7 maja 2021 r. (III CZP 6/21), która przyjęła, że w polskim prawie obowiązuje teoria dwóch kondykcji, a ewentualne wzajemne rozliczenie stron wymaga podjęcia dodatkowych kroków, na przykład poprzez złożenie przez jedną ze stron oświadczenia o kompensacie (potrąceniu) wzajemnych wierzytelności.

Niezamierzonym zapewne efektem uchwały Sądu Najwyższego z 2021 r. była fala około 60 tysięcy pozwów banków przeciwko kredytobiorcom, którzy wcześniej zakwestionowali swoje umowy kredytu. Banki składały te pozwy na wypadek uznania, że umowa jest nieważna i żądały zwrotu kwoty wypłaconego kredytu wraz z odsetkami za opóźnienie. Aczkolwiek zdaniem bankowych prawników takie pozwy stały się koniecznością właśnie w związku z uchwałą Sądu Najwyższego, to jednak banki składając te pozwy wcale nie uznawały, że umowy kredytu są nieważne, a przeciwnie, wnosiły o zawieszenie postępowania do czasu rozstrzygnięcia sprawy z powództwa kredytobiorcy. Banki jednocześnie twierdziły dwie przeciwstawne okoliczności, to jest w sprawie z powództwa kredytobiorcy twierdziły, że umowa kredytu jest ważna i trzeba spłacać zadłużenie z niej wynikające, a w sprawie przeciwko kredytobiorcy twierdziły, że umowa jest jednak nieważna i trzeba natychmiast oddać kwotę nienależnie wypłaconego kredytu. 

Taka taktyka banków miała na celu zastraszenie konsumentów i obciążenie ich dodatkowymi kosztami obrony w kolejnym postępowaniu (banki ponoszą standardową opłatę sądową od pozwu w wysokości 5% roszczenia, a w przypadku wygranej banku koszt ten obciąży przegranego konsumenta). Banki były zaś niechętne do składania oświadczeń o potrąceniu i ewentualnym dochodzeniu tylko pozostałej nadwyżki, gdyż wcale nie uważają, że umowy są nieważne, a oświadczenie o potrąceniu powinno być traktowane jako uznanie wierzytelności drugiej strony, z którą potrącana jest własna wierzytelność). Dlatego banki wolały wytaczać powództwo o zapłatę, a nie składać oświadczenie o potrąceniu. Powództwo zawsze można bowiem cofnąć, a oświadczenie o potrąceniu ma charakter bezwarunkowy. I na tym tle należy oceniać wyrok TSUE i zawarte w nim wytyczne. TSUE stwierdził bowiem, że Dyrektywa 93/13 nie pozwala, aby “przedsiębiorca miał prawo żądać od konsumenta zwrotu całej nominalnej kwoty udzielonego kredytu, niezależnie od kwoty spłat dokonanych przez konsumenta w wykonaniu tej umowy i niezależnie od pozostałej do spłaty kwoty.”

W uzasadnieniu pytań prejudycjalnych, Sąd Okręgowy w Krakowie wskazał na to, że co prawda strony mogą dokonać wzajemnych rozliczeń poza postępowaniem sądowym, gdyż każda ze stron może złożyć oświadczenie o potrąceniu, a więc wzajemnej kompensacie, to jednak podjęcie takiej czynności wymaga spełnienia odpowiednich warunków, w tym zwłaszcza powołania się na potrącenie już w odpowiedzi na pozew i spełnieniu odpowiednich wymogów formalnych, które mogą być trudne do dotrzymania przez konsumenta, zwłaszcza nie reprezentowanego przez profesjonalnego pełnomocnika. 

Tymczasem w sprawie zawisłej przed Sądem Okręgowym w Krakowie kredytobiorcy co prawda byli reprezentowani przez profesjonalnego pełnomocnika i podnieśli zarzut potrącenia, ale następnie go cofnęli, a więc ostatecznie Sąd nie mógł go wziąć pod uwagę a do tego uznali roszczenie wzajemne banku o zwrot kwoty wypłaconej w wykonaniu nieważnej umowy kredytu. W tej sytuacji zrozumiałe jest, że TSUE stwierdził, że zasady ochrony konsumenta wykluczają możliwość zasądzenia na rzecz banku pełnej dochodzonej kwoty wypłaconego kredytu bez wzięcia pod uwagę spłat kredytu już dokonanych przez konsumentów. TSUE wskazał, że należy mieć na uwadze dwie zasady, a więc “sąd powinien czuwać nad tym, aby możliwe było przywrócenie równości stron umowy, której istnienie zostało zagrożone w wyniku stosowania nieuczciwego warunku wobec konsumenta”, a po drugie, “należy upewnić się, że przedsiębiorca zostanie zniechęcony do wprowadzania takich warunków w umowach oferowanych konsumentom”. 

Istotnie, trzeba stwierdzić w ślad za TSUE, że nadużyciem prawa jest składanie pozwu przez bank w sytuacji, gdy wypłacona kiedyś kwota kredytu na podstawie nieważnej umowy została już przez kredytobiorcę zwrócona czy to w znacznym stopniu czy też  wręcz z naddatkiem. Jeżeli przykładowo bank wypłacił kiedyś kredyt w wysokości 400 tys. zł, a kredytobiorca do tej pory w ratach zapłacił bankowi 500 tys. zł., to chociaż bank ma roszczenie o zwrot kwoty 400 tys. zł, to jednocześnie – ponieważ dysponuje kwotą 500 tys. zł zapłaconą przez kredytobiorcę, wcale nie musi wytaczać powództwa, żeby tę kwotę uzyskać, gdyż przecież sam już jest w jej posiadaniu i w zupełności by wystarczyło, aby po prostu sam złożył oświadczenie o potrąceniu i w ten sposób formalnie wskazał, że zaspokaja swoją wierzytelność z wierzytelnością kredytobiorcy. Dlatego należy uznać, że wybieranie przez banki drogi sądowej celem dochodzenia roszczenia, które mogły zaspokoić w drodze potrącenia, stanowi nadużycie prawa podmiotowego i procesowego – a w świetle unijnej zasady ochrony konsumentów jest niedopuszczalne. Nadużyciem prawa jest korzystanie z instytucji prawnych niezgodnie z ich przeznaczeniem. Jeżeli celem powództwa o zapłatę jest zmuszenie drugiej strony do zapłaty kwoty, której nie chce zapłacić dobrowolnie, to nie ma sensu wytaczanie powództwa jeżeli to roszczenie można zaspokoić bez powództwa, w drodze potrącenia. Jeżeli zaś niechęć banku do złożenia oświadczenia o potrąceniu wynika z tego, że bank wcale nie uważa, że umowa kredytu jest nieważna, to tym bardziej powództwo o zapłatę oparte na przeciwnym twierdzeniu musi być uznane za nadużycie.    

Skoro zaś konsument jest stroną słabszą, to na przedsiębiorcy spoczywa obowiązek odpowiedniego działania, w tym wybór odpowiedniej drogi zaspokojenia swojego roszczenia poprzez dokonanie potrącenia a nie wytoczenie sprawy sądowej. Z wyroku TSUE wynika, że jeżeli kredytobiorca zapłacił na rzecz banku więcej niż otrzymał kwoty kredytu, to sąd musi wziąć pod ochronę konsumenta, nawet bez skorzystania przez niego z odpowiednich instrumentów prawnych, takich jak złożenie przez niego oświadczenia o potrąceniu. Powództwo banku powinno być w tym zakresie uznane za niedopuszczalne, gdyż stanowi nadużycie prawa, a nadużycie prawa wynika z wewnętrznie sprzecznego stanowiska banku co do ważności umowy. Ewentualnie można uznać, że skoro bank twierdzi, że umowa jest jednak ważna, to nie postawił swojej wierzytelności w stan wymagalności, a jego roszczenie powinno oddalone jako przedwczesne.

Jeżeli zaś kredytobiorca zapłaciłby do tej pory bankowi mniej niż otrzymał, to powództwo banku o tę różnicę jest dopuszczalne, jednak TSUE w tym samym wyroku wskazał, że uznanie powództwa banku o zwrot kwoty kredytu przez konsumenta nie może prowadzić do nadania wyrokowi rygoru natychmiastowej wykonalności, jeżeli narażałoby to konsumenta na negatywne konsekwencje – w tym TSUE wskazał, że Sąd ma obowiązek wskazać konsumentowi np. możliwość złożenia wniosku o rozłożenie świadczenia na raty. 

Przy okazji należy zauważyć, że roszczenie banku nie może być wymagalne, a w efekcie ani nie może być zasądzone ani tym bardziej nie mogą być od niego naliczane odsetki za opóźnienie, jeżeli jednocześnie bank twierdzi (w postępowaniu z powództwa kredytobiorcy), że umowa kredytu jest jednak ważna i utrzymuje ustanowione na podstawie tej umowy wpisy hipoteki na nieruchomości. W tej sytuacji znów należy uznać, że takie postępowanie banku stanowi nadużycie prawa a roszczenie banku stanie się wymagalne dopiero wówczas, gdy bank zajmie jednoznaczne stanowisko co do nieważności umowy i dopiero od tego momentu bankowi mogą przysługiwać odsetki za opóźnienie. 

Z ostatniego wyroku TSUE w żaden jednak sposób nie wynika, aby to sąd miał dokonywać rozliczeń wpłat obu stron, a więc żeby TSUE nakazał polskim sądom stosowanie tzw. teorii salda, a w szczególności nie wynika, aby konsument utracił prawo do żądania zwrotu kwot, które sam zapłacił w wykonaniu nieważnej umowy oraz odsetek za opóźnienie od zażądanej kwoty lub by miał prawo do żądania zwrotu wyłącznie kwoty nadwyżki i odsetek za opóźnienie tylko od tej nadwyżki. 

Na ten temat wypowiedział się bowiem TSUE we wcześniejszym wyroku, a mianowicie wyroku z 14 grudnia 2023 r. (C-28/22), gdzie TSUE wskazał, że dyrektywa nie pozwala na utratę przez konsumenta “prawa do uzyskania odsetek za opóźnienie od momentu upływu terminu nałożonego na danego przedsiębiorcę do wykonania świadczenia po tym, jak przedsiębiorca ten otrzyma wezwanie do zwrotu świadczeń zapłaconych mu w wykonaniu tej umowy”. 

Odsetki za opóźnienie od roszczenia konsumenta mają bardzo duże znaczenie, gdyż stanowią jedyną rekompensatę dla konsumenta za trwające latami postępowanie sądowe. Jeżeli więc hipotetycznie przyjąć, że konsument nie może żądać zwrotu kwot, które zapłacił bankowi dopóki ich suma nie przekroczy kwoty wypłaconego kredytu, to oznacza to jednocześnie, że bank który latami kwestionuje roszczenie konsumenta, które to roszczenie ostatecznie okazuje się zasadne, nie ponosi konsekwencji finansowych tego faktu, a zatem dyrektywa 93/13 zamiast promować przedsiębiorców, którzy szybko uznają słuszne roszczenia konsumentów, wręcz zachęcałaby przedsiębiorców do maksymalnego przedłużania postępowań sądowych. Na to niebezpieczeństwo zwrócił uwagę TSUE w wyroku C-28/22 i to stanowisko dalej pozostaje w mocy.

Ponadto teoria salda tworzy inne problemy w rozliczaniu wzajemnych spłat. Konieczne jest bowiem wybranie momentu, na który oceniamy stan wzbogacenia, przy czym na gruncie orzecznictwa dotyczącego bezpodstawnego wzbogacenia przyjmowano zarówno moment wyrokowania (najczęściej), jak też i moment zgłoszenia roszczenia czy też moment zaistnienia przesunięcia majątkowego. 

W sprawach nieważnej umowy kredytu problem jest tym istotniejszy, że do czynienia mamy z szeregiem przesunięć majątkowych pomiędzy stronami dokonywanymi w różnych datach (wypłata kredytu, często w transzach, później spłata kolejnych rat kredytu) i często w różnych walutach. Do tego powstaje kwestia odsetek za opóźnienie od zgłoszonego roszczenia kredytobiorcy. Ponadto na gruncie bezpodstawnego wzbogacenia dopuszczano możliwość waloryzacji wartości zapłaconej niegdyś sumy pieniężnej, a TSUE już stwierdził, że takie roszczenie o waloryzację nie przysługuje bankowi. 

Teoretycznie można byłoby przyjąć, że Sąd wydając wyrok bierze pod uwagę wartość wszystkich spłat kredytobiorcy, przy czym spłaty w walucie obcej przelicza na złote ( przy czym nie wiadomo, czy właściwym powinien być kurs z dnia płatności, czyli przesunięcia majątkowego, czy może z dnia zgłoszenia roszczenia, czy wreszcie z dnia wyrokowania), dolicza do tego wartość odsetek za opóźnienie i odejmuje kwotę wypłaconego kredytu – i odpowiednio do tego zasądza zwrot na rzecz jednej ze stron. Nie wiadomo jednak jak miałby podejść do sprawy Sąd Apelacyjny, który po przykładowo dwóch latach rozpoznaje apelację jednej ze stron, ale w międzyczasie zmianie uległ kurs waluty, a więc wyrok powinien ulec zmianie, ale na korzyść drugiej strony. Tak samo praktycznym problemem może być powstanie w trakcie procesu takiego stanu przesunięcia majątkowego, które ilościowo wykracza poza początkowo zgłoszone żądanie strony – czy wówczas sąd musi ograniczyć zasądzenie do maksymalnej zgłoszonej kwoty, czy też może orzekać zgodnie ze stanem wzbogacenia istniejącym w chwili wyrokowania? Pierwsze rozwiązanie nie rozwiązuje problemu, drugie rozwiązanie wymagałoby znaczącej zmiany zasad postępowania cywilnego. 

Wreszcie powstaje istotna kwestia przedawnienia. Kiedy przedawnia się roszczenie banku o zwrot kwoty wypłaconej w wykonaniu nieważnej umowy? Obecnie orzecznictwo przyjmuje, że początkowym momentem biegu przedawnienia jest moment  zakwestionowania umowy przez konsumenta, a jeżeli bank będzie zbyt długo zwlekał ze zgłoszeniem swojego roszczenia, to wierzytelność ulegnie przedawnieniu. Jednak w myśl teorii salda, każda spłata konsumenta zalicza się na poczet wierzytelności banku, a więc nigdy nie dojdzie do przedawnienia roszczenia banku, za wyjątkiem sytuacji, w której kredytobiorca zaprzestał spłat rat zanim suma tych spłat osiągnęła kwotę otrzymaną przez konsumenta a bank na to nie zareagował w odpowiednim czasie. 

Opisane powyżej praktyczne trudności powodują, że teoria salda w praktycznym zastosowaniu nie jest prostsza a wręcz może być trudniejsza w zastosowaniu od teorii dwóch kondykcji. 

Na praktyczne problemy teorii salda wskazuje zresztą zawarta w projekcie tzw. ustawy “frankowej” próba  wprowadzenia nowej instytucji tzw. wniosku o rozliczenie nieważnej umowy kredytu”, który ma stanowić rodzaj warunkowego powództwa wzajemnego (art. 7 projektu). Jeżeli taki wniosek zostałby zgłoszony to “sąd w wyroku rozliczy wzajemne roszczenia stron wynikające z nieważności tej umowy i orzeknie o ich różnicy poprzez jej zasądzenie”. 

Uzasadnienie projektu nie wskazuje jednak jak rozliczać wzajemne roszczenia wyrażone w różnych walutach: innymi słowy co ma zasądzić sąd jeżeli przykładowo bank wypłacił 400 tys. zł, a kredytobiorca zapłacił i zażądał zwrotu kwoty 150 tys. zł oraz 80 tys. CHF? Czy sąd ma przeliczyć roszczenie w walucie obcej np. kursem z dnia wyrokowania, a następnie zasądzić odpowiednią różnicę, ale w PLN? Jeżeli tak by było, to czy w przypadku złożenia apelacji przez bank, jeżeli kurs CHF wzrośnie na dzień wydawania wyroku apelacyjnego, to czy sąd apelacyjny ma to uwzględnić i podwyższyć zasądzoną kwotę w PLN, także bez apelacji kredytobiorcy? A jeżeli apelacja kredytobiorcy miałaby być konieczna, to właściwie co miałby skarżyć kredytobiorca?

Oczywiście sąd mógłby dokonać kompensaty tylko kwot w PLN a zasądzić na rzecz banku różnicę w PLN a na rzecz kredytobiorcy kwotę w CHF. To jednak byłoby tożsame z powództwem wzajemnym i nie realizowałoby celu całościowego rozliczenia umowy. 

Do tego projekt przewiduje uwzględnianie odsetek za opóźnienie, jednak nie wiadomo dlaczego miałyby być uwzględniane odsetki od roszczenia banku, skoro bank zgłasza takie roszczenie warunkowo, “na wypadek  nieważności umowy”. I jak wówczas oceniać, czy taki wniosek banku nie dotyczy wierzytelności przedawnionej? 

Dlatego to tego unormowania projektu ustawy frankowej zgłoszono liczne krytyczne uwagi w toku procesu legislacyjnego.

Oceniając natomiast znaczenie wyroku TSUE z 19 czerwca 2025 r. dla praktyki orzeczniczej, należy wskazać, że stanowi on barierę przed nadużywaniem prawa procesowego przez banki, jednak nie kwestionuje on przyjętej w orzecznictwie zasady dwóch kondykcji, gdyż przejście na teorię salda nie tylko spowodowałoby ogromne praktyczne zamieszanie, ale także osłabiłoby ochronę konsumenta, co byłoby w sprzeczności z celami dyrektywy 93/13 i celem wyroku TSUE z 19 czerwca 2025 r.

Dr Jacek Czabański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *