Sąd Apelacyjny w Łodzi wyrokiem z dnia 29 marca 2017 r. (I ACa 1233/16) oddalił apelację kredytobiorców i podtrzymał niekorzystny dla nich wyrok I instancji.
Powodowie zawarli umowę kredytu indeksowanego w listopadzie 2007 r. z Getin Bankiem na kwotę 187 tys. PLN. W grudniu 2009 r. kredytobiorcy spłacili przedterminowo całość kredytu – łącznie zapłacili na rzecz banku 305 tys. PLN (razem z odsetkami).
Kurs CHF w listopadzie 2007 r. wynosił średnio 2,197 PLN/CHF zaś w grudniu 2009 r. 2,760 PLN/CHF.
Powodowie kwestionowali umowę zarówno ze względu na zawarte w niej niedozwolone postanowienia umowne (art. 385(1) kc) jak i nadzwyczajną zmianę stosunków (klauzula rebus sic stantibus – art. 357(1) kc.).
To drugie roszczenie zostało oddalone z dwóch powodów:
Po pierwsze, wobec umów już wykonanych w całości, przepis ten nie znajduje zastosowania.
Po drugie, zmiana kursu z ok. 2,2 na 2,76 PLN/CHF nie była na tyle gwałtowna, by uzasadnić takie żądanie.
Co do klauzul indeksacyjnych to Sąd Okręgowy uznał, że nie stanowią one nieuczciwych postanowień umownych.
Sąd Apelacyjny stwierdził zaś, że:
W pierwszej kwestionowanej klauzuli, zawartej w definicjach umownych nazwanej: „Bankowa Tabela kursów walut dla kredytów dewizowych oraz indeksowanych kursem walut” ( § 6 ust. 1 umowy ) wskazano, że jest ona sporządzana przez merytoryczną komórkę Banku na podstawie kursów obowiązujących na rynku międzybankowym w chwili sporządzania tabeli i po ogłoszeniu kursów średnich przez NBP, przy czym tabela sporządzana jest o godz. 16.00 każdego dnia roboczego i obowiązuje przez następny dzień roboczy. Podzielając pogląd wyrażony w stanowisku Prezesa UOKiK z 17 marca 2017 roku wskazać należy, że definicja ta odwołuje się do kursów na „rynku międzybankowym”, przy czym pojęcie to nie znajduje odzwierciedlania ani w przepisach prawa, ani w innych obiektywnych i powszechnie dostępnych źródłach informacji. Pojęcie to nie zostało również zdefiniowane przez stronę pozwaną i może budzić wątpliwości interpretacyjne. W konsekwencji powodowie, jako kredytobiorcy nie mogli zweryfikować prawdziwości i poprawności danych przyjmowanych przez Bank. Nie podano również, czym strona pozwana będzie się kierować ustalając wysokość kursów walut obowiązujących w Banku. (…) Należy, więc przyjąć, że na mocy kwestionowanego postanowienia pozwany Bank może ustalać wysokość kursu w sposób arbitralny i nieprzewidywalny dla konsumenta.
Poprzez odwołanie się w kolejnych analizowanych klauzulach do Tabeli Kursów – zarówno na etapie ustalania początkowego salda przy przeliczeniu kwoty kredytu z PLN na (…), określania wysokości rat kapitałowo-odsetkowych, jak również przewalutowania, które polega na przeliczeniu dotychczas niespłaconej kwoty kredytu na złotówki albo walutę obcą inną, niż do tej pory i prowadzenie dalszych rozliczeń w tej właśnie walucie Bank poprzez brak precyzyjnych przestanek ustalania wysokości kursów mógł dowolnie ustalić wysokości świadczeń.
Brak oparcia zasad ustalania kursów na obiektywnych i przejrzystych kryteriach, a także stosowanie mechanizmu przeliczania najpierw kwoty wypłaconych środków według kursu kupna walut, a następnie przeliczanie wysokości zobowiązania według kursu sprzedaży walut, przyznawało stronie pozwanej uprawnienie do ewentualnego uzyskania dodatkowego wynagrodzenia, którego oszacowanie dla konsumenta nie było możliwe.
Na konsumenta, poza ryzykiem kursowym, na które godził się, zawierając umowę kredytu waloryzowanego do waluty obcej, zostało przerzucone ryzyko dowolnego kształtowania kursów wymiany przez kredytodawcę. Tym samym strona pozwana – będąca profesjonalistą i silniejszą stroną stosunku prawnego, kształtując treść umowy wykorzystała swoją uprzywilejowaną pozycję.
Idąc tym tokiem rozumowania należałoby przyjąć, że postanowienia umowy uznane za abuzywne nie wiążą konsumenta i są wobec niego bezskuteczne od początku zawarcia umowy. Taki jest generalny skutek uznania zapisu umowy za niedozwolony. Strony są zaś związane pozostałymi postanowieniami.
Jednak dalej Sąd Apelacyjny odrzucił pogląd, że umowa kredytu może być dalej wykonywana z pominięciem klauzul indeksacyjnych:
Jeśli tak to w stosunku umownym powstałaby luka, której zapełnienie przepisami dyspozytywnymi nie jest możliwe. To z kolei mogłoby ewentualnie podważać ważność całej umowy –wykonanej zgodnie z jej treścią na pięć lat przed wytoczeniem powództwa. Powodowie swoje roszczenie wywiedli jedynie z abuzywności wskazanych postanowień umownych. Żądania ustalenia nieważności całej umowy w procesie ostatecznie nie zgłoszono, a zapełnienie powstałej luki w sposób zaproponowany przez powodów w ramach opinii biegłego nie ma żadnego uzasadnienia.
Innymi słowy, Sąd Apelacyjny uznał, że jeżeli powodowie nie zgłosili zarzutu nieważności umowy, to Sąd nie może ocenić ważności tej umowy z urzędu. Jest to pogląd błędny i sprzeczny z utrwalonym orzecznictwem, które nakazuje brak pod uwagę z urzędu nieważność czynności prawnej w granicach zebranego materiału dowodowego (uchwała SN z 17 czerwca 2005 r., III CZP 26/05). Związanie sądu żądaniem dotyczy tylko podstawy faktycznej (tu: zarzutów do wykonywania umowy kredytu) i żądania (tu: zapłaty na rzecz powodów określonej kwoty). Podstawa prawna wskazana przez powodów nie jest decydująca i może być zmieniona przez sąd, nawet jeżeli powodowie byli reprezentowani przez profesjonalnego pełnomocnika.
Sąd jest zresztą niekonsekwentny, bo skoro widzi problem luki w umowie, która nie da się zapełnić, to czemu następnie wymaga od powodów wykazania, w jaki sposób lukę tę uzupełnić?
Dalej Sąd stwierdził:
Podnosząc zarzuty związane z naruszeniem art. 385(1) kc. powodowie nie wykazali bowiem, w jaki konkretnie sposób strona pozwana wykorzystała kwestionowane postanowienia umowne, by w sposób rażący naruszyć interes powodów. Nie została przeprowadzona analiza czy przyjęty przez Bank sposób ustalania wysokości kursu (…) odbiegał od standardów rynkowych na rynku walutowym, Jeśli strona pozwana, jako strona silniejsza wykorzystująca swą pozycję faktycznie kształtowała kurs franka w sposób nieodbiegający od standardów rynkowych, to nie mogłoby być mowy o naruszeniu interesów powodów. Jak trafnie przyjął Sąd Okręgowy żądanie powodów nie zostało udowodnione co do wysokości.
Aczkolwiek stanowisko powyższe jest błędne, do oceny nieuczciwości klauzuli umownej nie jest wymagane udowodnienie, że została ona wykorzystana na niekorzyść konsumenta, to wskazuje na to, że w procesach ważne jest wskazanie na nieuczciwą praktykę banków.
Dalej Sąd stwierdził:
Wskazać trzeba, że modyfikacja treści umowy jedynie poprzez wyeliminowanie klauzul uznanych za niedozwolone w sposób zaproponowany przez powodów z odwołaniem się do opinii biegłego nie może zyskać aprobaty. Proste wyeliminowanie zakwestionowanych klauzul doprowadziłoby do niedopuszczalnej zmiany pierwotnego charakteru stosunku prawnego, łączącego strony. Doszłoby de facto do zastąpienia kredytu indeksowanego kursem (…) kredytem złotowym. W warunkach określonych w opinii biegłego –w wariancie II i III doszło do zmiany charakteru całego stosunku prawnego, a przy okazji do niedopuszczalnej sprzeczności wewnętrznej w obrębie warunków oprocentowania kredytu. Oto kredyt, którego głównym walorem, wynikającym wyłącznie z tego, że zastosowano w nim waloryzację kursem (…), było oprocentowanie oparte na stawkach referencyjnych LIBOR (na tym opierał się indeks (…) zdefiniowany w par. 13 umowy), ma – wedle tak zleconej opinii – stać się kredytem złotowym, który w dalszym ciągu miałby być oprocentowany w tenże korzystny sposób, oparty na stawkach LIBOR ( dla walut obcych przy giełdzie londyńskiej). Tymczasem zmiana charakteru zobowiązania (z kredytu walutowego na kredyt stricte złotowy) musiałaby pociągać za sobą konsekwentnie zmianę stawki referencyjnej oprocentowania na stawkę WIBOR (znacznie mniej korzystną dla kredytobiorców), czyli indeks funkcjonujący dla obrotu złotowego przy giełdzie (…).
Tutaj trudno powiedzieć, jaka jest podstawa prawna powyższego stwierdzenia. Przepisy art. 385(1) kc. nie posługują się terminem “niedopuszczalna zmiana pierwotnego charakteru stosunku prawnego”. Przeciwnie, przepisy te nakazują wykonywać dalej umowę pozbawioną nieuczciwych postanowień umownych, choć będzie to wbrew interesom przedsiębiorcy. Źródłem tego pozaprawnego pojęcia jest niesławny wyrok SN z 14 maja 2015 r. (II CSK 768/14), który słusznie został jednoznacznie skrytykowany w orzecznictwie sądów powszechnych i doktrynie prawa. Jednym ograniczeniem jest możliwość wykonywania umowy dalej z prawnego punktu widzenia, a więc biorąc pod uwagę elementy prawnie konieczne dla bytu danej umowy. W przypadku umowy kredytu, gdzie cały mechanizm waloryzacji jest dodatkowy, pozbawienie umowy kredytu tego mechanizmu nie powoduje, że umowa nie daje się wykonać. Jeżeli już zaś uznać, że umowa nie nadaje się do wykonania, to należy stwierdzić, że umowa jest nieważna.
Dalej Sąd niestety argumentuje jeszcze gorzej:
W rozpatrywanej sprawie konieczne byłoby określenie mechanizmu ustalania kursu wymiany walut w sposób odpowiadający charakterowi zawartej umowy z uwzględnieniem marży banku. ( tak Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 14 maja 2015 roku w sprawie II CSK 768/14) Żaden dowód odpowiadający temu założeniu nie został przyprowadzony. Opinia biegłego czyni odmienne i nieakceptowalne założenia. Powodowie zaś nie wykazali, sprzecznie z art. 6 kc. jaki inny, czy inaczej wyliczony kurs franka szwajcarskiego, przy przyjęciu także godziwego zysku banku mógł mieć zastosowanie.
Otóż żaden przepis prawa chroniącego konsumenta nie przewiduje wprowadzenie w miejsce bezskutecznego postanowienia innych postanowień, w tym np. odpowiadając standardom rynkowym. Tym bardziej jest niedopuszczalne szukanie takiego zamiennika w interesie przedsiębiorcy (“godziwy zysk banku”). W tym zakresie rozumowanie Sądu Apelacyjnego pozbawia art. 385(1) kc. całego sensu i jest działaniem wyłącznie w interesie nieuczciwego przedsiębiorcy. Właśnie takiej wykładni przepisów stanowczo sprzeciwia się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (ostatnio w wyroku z 21 grudnia 2016 r.), żądając aby pozbawienie skuteczności nieuczciwych postanowień umownych było dokonywane bez żadnych ograniczeń czasowych i bez zastępowania nieuczciwych postanowień innymi i to jeszcze takimi, które mają gwarantować “uczciwy zysk” przedsiębiorcy. Powstaje pytanie, jeżeli już w ogóle szukać jakiś zamienników, to czemu nie robić tego w interesie konsumenta – skoro to on jest chroniony tymi przepisami? Dodatkowo należy zauważyć, że jeżeli Sąd uważa, że postanowienia przewidujące wyliczanie rat kredytowych przez bank są nieuczciwe, to bank powinien udowodnić do jakiej wysokości jego roszczenia są zasadne, bo w przeciwnym razie należy uznać, że pobierał w całości świadczenia nienależne. Rozkład ciężaru dowodu jest więc tutaj inny niż uważa Sąd – to bank musi udowodnić, że żądał i pobierał raty kredytu we właściwej wysokości.
Na koniec mała perełka:
Wreszcie na koniec Sąd Apelacyjny odwołując się do treści art. 411 pkt 1 kc. pragnie wskazać, że powodowie, spełniając świadczenie na rzecz Banku, uznając je za nienależne nie zastrzegli jego zwrotu. W świetle tej regulacji nie mogą żądać zwrotu świadczenia, uznanego przez nich za nienależne.
Należy zadać tutaj pytanie, czy powodowie spełniając świadczenie rzeczywiście wiedzieli w tamtym momencie, że jest niezasadne? I czy możemy rozsądnie przyjąć, że ktokolwiek rzeczywiście wiedząc o tym, że bank żąda od niego za dużo, płacił by te kwoty pomimo to? A jeżeli by tak robił, to czyż najwyraźniej nie działałby pod przymusem, zagrożony postawieniem kredytu w stan wymagalności i egzekwowaniem od niego całego roszczenia i to w uproszczonym trybie BTE (zakwestionowanym później przez Trybunał Konstytucyjny). W tym zakresie stanowisko Sądu Apelacyjnego jest kompletnie oderwane od rzeczywistości.
Podsumowując: Sąd Apelacyjny widział wady umowy kredytu indeksowanego przemawiające za jej nieważnością, jednak tej sprzecznie z prawem nie stwierdził, choć prowadziłoby to do uznania roszczeń kredytobiorców. Co do oceny klauzul indeksacyjnych, Sąd najwyraźniej żąda dowodów na to, że ich stosowanie doprowadziło do rażącej szkody powodów – w tej mierze dowody takie można dostarczyć. Nie jest natomiast dopuszczalne rozumowanie prowadzące do możliwości zastąpienia nieuczciwych postanowień umownych innymi i to jeszcze w interesie przedsiębiorcy. Taka linia rozumowania całkowicie wypacza sens przepisów chroniących konsumenta.
A skąd pewność biegłego, że LIBOR zawsze będzie korzystniejszy niż WIBOR ?
Żeby było ciekawiej, to w uzasadnieniu (mniej więcej na początku) jest podane, że powodowie żądali stwierdzenia nieważności umowy, a na końcu, że nie żądali.
Ale klienci banku mogo uniewazniac umowe w kolejnym procesie z innych podstaw.
Klienci mogą oczywiście wytoczyć kolejne powództwo. Jest to jednak strata czasu i pieniędzy, która byłaby zbędna, gdyby sąd orzekł w tej sprawie.
czyli jest to też strata (marnotrawienie) czasu i pieniędzy innych podatników, zamiast kolejnego procesu sąd mógłby w tym czasie rozpatrzyć inną sprawę.
Czy mam rozumieć, że wyrok był fatalny w skutkach dla klienta i na dodatek inne sądy mogą wydawać na jego podstawie również podobne wyroki? Czy i ile jest na chwilę obecną wygranych wyroków sądowych na korzyść klienta?
Panie Mecenasie, czy podjął ktoś w sprawach temat indeksacji tylko części odsetkowej pozostawiając cześć kapitałową w wartości nominalnej? Czy takie podejście nie byłoby logiczne? Zgodnie z definicją kredytu kapitał byłby zwrócony w wartości nominalnej natomiast bank zabezpieczyłby sobie zysk właśnie poprzez indeksację części finansowej.
Podnoszę ten argument w swoich sprawach. Na razie sądy nie wypowiedziały się wprost na ten temat.
Panie Mecenasie, a czy taki argument (dotyczący indeksacji tylko części odsetkowej) jest możliwy do zastosowania w kredytach denominowanych?
Ilekroć czytam takie wyroki to zawsze zadaję sobie pytanie dlaczego sąd potrafi stanąć po stronie banku używając absurdalnym i sprzecznych z prawem argumentów wyręczając niejako z roboty pełnomocników banku, a klient banku jako słabsza strona sporu nie może już liczyć na takie wsparcie sądu. Przecież to śmierdzi jakąś korupcją.
Czy dobrze rozumiem, że są w tym przypadku podstawy do skargi kasacyjnej?
ten wyrok jest sprzeczny wewnętrznie i nie sposób tego nie widzieć.
Celem indeksacji kredytu w niniejszej sprawie nie było bowiem przysporzenie majątkowe na rzecz jednej ze stron, tylko zachowanie na przestrzeni określonego czasu jednolitej wartości wzajemnych świadczeń stron.
to nieszczęsne zdanie z wyroku szczecińskiego jak mantrę powtarzają banksterzy, a Sąd to kupuje, dlaczego nie wiem,
Nie jestem prawnikiem,ale myślę,ze należało wytoczyć sprawę o uznanie umowy za nieważna
Panie Mecenasie, kto prowadził te sprawę?