Dziennik Gazeta Prawna 19 maja 2020 r. opublikował wkładkę pod nazwą “PORADNIK FRANKOWICZA” pod patronatem Związku Banków Polskich.
W rzeczywistości to nie żaden poradnik, ale raczej bankowy straszak na kredytobiorców, aby broń Boże nie dochodzili swoich racji przed sądem.
Ten dodatek banki powinny raczej nazwać: “Zaufaliście nam raz, zaufajcie po raz drugi!”.
Dodatek składa się z nastepujących artykułów:
- https://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/7707190,druga-strona-medalu.html
- https://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/7707221,pozew-to-rowniez-ryzyko-czas-i-koszty.html
- https://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/7707231,zlotowy-kredyt-oparty-na-stawce-libor-to-herezja-ekonomiczna.html
- https://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/7707252,uniewaznianie-kredytow-z-powodu-spreadow-jest-bardzo-nie-fair.html
- https://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/7707260,przekazy-medialne-falszuja-rzeczywista-tresc-wyrokow.html
- https://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/7707088,dyrektywa-9313-powinna-zostac-zmieniona.html
- https://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/7707281,moralny-hazard-frankowy.html
Oczywiście powstaje pytanie, ile banki zapłaciły gazecie za publikację tego dodatku oraz czy poszczególni autorzy artykułów też są na liście płac banków, chociaż prezentują się jako bezstronni eksperci, profesorowie prawa.
Sprawa konfliktu interesów jest coraz poważniejsza.
W artykule „Co ujawnia dyskurs o kredytach frankowych, czyli o świadomym i nieświadomym uwikłaniu prawników” (Europejski Przegląd Sądowy, 4 (175)/2020, s. 4) prof. Ewa Łętowska zwraca uwagę na konflikt interesów, jaki mają niektórzy profesorowie prawa, którzy w sporach o kredyty frankowe z jednej strony w swoich komentarzach wskazują na poprawny ich zdaniem kierunek wykładni prawa, a z drugiej strony na zlecenie banków piszą opinie prawne wspierające argumentację banków przeciwko kredytobiorcom w procesach.
Konflikt interesów w nauce nie jest nowym zjawiskiem. W naukach medycznych wystąpić może na przykład konflikt interesów, gdy badacze dowodzą skuteczności leku, sami będąc opłacani – choćby pośrednio – przez firmę ten lek produkującą. Jednocześnie nie da się zupełnie takich sytuacji wyeliminować, gdyż współpraca pomiędzy przemysłem a instytucjami badawczymi jest zarówno konieczna jak i pożądana.
W efekcie zasady uczciwego postępowania wymagają, aby ujawniane były przypadki konfliktu interesów, w szczególności ujawniane były związki finansowe i organizacyjne pomiędzy naukowcami a przedsiębiorstwami, gdyż związki takie mogą mieć znaczenie dla oceny wiarygodności tez danych naukowców. Z tego samego punktu widzenia wychodzi uchwalony w 2012 r. przez Polską Akademię Nauko Kodeks Etyki Pracownika Naukowego, który w punktach 3.3. ppkt 8) i 9) wymaga ujawniania otrzymywanego finansowania oraz potencjalnego konfliktu interesów.
Niestety najwyraźniej niektórzy profesorowie prawa nie czują się związani tymi zasadami. Piszą komentarze do ustaw, w tym zwłaszcza kodeksu cywilnego oraz prawa bankowego, nie ujawniając, że równocześnie za pieniądze banków sporządzają opinie, które mają za zadanie przeforsowanie w sądach wykładni korzystnej dla tychże banków. W ten sposób odbiorca pozostaje w błędnym przekonaniu, że poznaje opinię bezstronnego naukowca, który dokonuje obiektywnej wykładni prawa, podczas gdy w istocie może czytać argumenty dopasowane do bieżących interesów zleceniodawcy profesora.
W prowadzonych przeze mnie procesach, banki wiele razy przedstawiały pisemne opinie profesorów prawa, które miały wspierać argumentację banków. Zastrzeżenia budzi nie fakt, że takie opinie były przygotowywane, lecz fakt, że ich autorzy dalej są postrzegani przez niezorientowaną publiczność jako bezstronni eksperci.
Nie chodzi tu również o polemikę z treścią tych opinii, aczkolwiek upływ czasu pokazał, że niemal wszystkie sporządzane opinie (za wyjątkiem może opinii prof. Pisulińskiego) nie zdały egzaminu czasu. Opinie okazały się błędne, gdyż stronniczość analizy nie pozwalała ich autorom dostrzec właściwego kierunku wykładni prawa, potwierdzonego później orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości UE, Sądu Najwyższego czy sądów powszechnych. Znów, nie chodzi jednak o samą wartość merytoryczną tych opinii, lecz o to, że ich autorzy powinni informować o tym, że takie zlecenia wykonują.
Prof. dr hab. Maciej Kaliński (kierownik katedry prawa cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego), napisał w październiku 2016 r. „opinię w sprawie konsekwencji uznania za niedozwolone postanowień umów kredytowych przewidujących zastosowanie kursu kupna CHF z tabeli banku do przeliczenia wypłaconego kredytobiorcy kapitału kredytu oraz kursu sprzedaży CHF z tabeli banku do przeliczenia dokonywanych przez kredytobiorcę spłat rat kredytu”. Opinia ta jest masowo zgłaszana jako dowód w procesach przez pełnomocników mBanku i Banku Millennium. W swoich komentarzach do prawa cywilnego i wyrażanych tam poglądach na temat skutków nieuczciwości postanowień umownych, prof. Kaliński nie ujawnia faktu działania na zlecenie banków.
Prof. Kaliński wziął udział w grudniu 2016 r. w konferencji zorganizowanej przez prof. Michała Romanowskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego pod tytułem „Skutki kontraktowe uznania postanowienia umowy za niedozwolone w relacjach między konsumentem a przedsiębiorcą w świetle europejskiego prawa konsumentów”. Na konferencji tej prof. Kaliński nie ujawnił konfliktu interesów, a dopiero wypowiedź z sali r.pr. Barbary Garlacz uświadomiła uczestnikom, że przemawiający z katedry profesor pracuje na rzecz banków. W tej samej konferencji udział wzięli prof. dr. hab. Zbigniew Ofiarski oraz dr. hab. Zbigniew Kuniewicz z WPiA Uniwersytetu w Szczecinie, którzy swoją opinię dla Związku Banków Polskich napisali w październiku 2016 r. Również i oni nie wskazali na konflikt interesów. Prof. Zbigniew Ofiarski jest autorem licznych komentarzy do prawa bankowego, w których również nie znajduje się wzmianka o możliwym konflikcie interesów.
Wystąpienia z tej konferencji zostały opublikowane w książce pod red. prof. M. Romanowskiego pod tytułem „Życie umowy konsumenckiej po uznaniu jej postanowienia za nieuczciwe na tle orzecznictwa TSUE” (wyd. C.H. Beck, 2017). Również i w tej publikacji zabrakło informacji o tym, że autorzy poszczególnych artykułów pracowali jednocześnie na zlecenie banków.
Sam prof. Romanowski, będący jednocześnie adwokatem, ujawnił się natomiast ostatnio jako pełnomocnik procesowy Banku Millennium, składając w jego imieniu skargę kasacyjną od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie stwierdzającego nieważność umowy kredytu w jednej z prowadzonych przeze mnie spraw. Oczywiście sam prof. Romanowski nie wspomina o tym zaangażowaniu w swoich licznych artykułach prasowych.
Dr Michał Jabłoński i dr hab. Krzysztof Koźmiński z Uniwersytetu Warszawskiego, autorzy książki „Bankowe kredyty waloryzowane do kursu walut obcych w orzecznictwie sądowym” (WKP 2018), również nie poinformowali, że jeden z nich, dr Michał Jabłoński, pracuje w kancelarii Dentons, która obsługuje banki. Wykorzystane w publikacji badania orzecznictwa sądowego na przełomie 2016 i 2017 r. przeprowadziła założona przez autorów Fundacja „Laboratorium Prawa i Gospodarki”, która na swojej stronie internetowej nie podaje źródeł finansowania a na moje pytanie udzieliła tylko odpowiedzi, że książka sprzedaje się bardzo dobrze. Dr hab. Krzysztof Koźmiński jest wśród autorów dodatku “Dziennika Gazety Prawnej”.
Opinię prawną na rzecz Banku DNB Polska napisał w sierpniu 2016 r. prof. Marek Wierzbowski (przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Nauk Prawno-Administracyjnych WPiA UW). Całkiem niedawno prof. Wierzbowski ujawnił się jako ekspert tzw. klubu odpowiedzialnych finansów przy Europejskim Kongresie Finansowym, nie informując przy tym o swoim zaangażowaniu na rzecz jednego z banków. Teraz eksperci Europejskiego Kongresu Finansowego usiłują wprowadzić obowiązkową mediację w sprawach „frankowych”, tak aby opóźnić procesy sądowe. Szef tej inicjatywy, prof. Leszek Pawłowicz, również napisał artykuł dla dodatku w “Dzienniku Gazecie Prawnej”.
Inny znany profesor prawa, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski jest współwłaścicielem kancelarii, która w sporach „frankowych” reprezentuje Deutsche Bank. Pełnomocnikiem procesowym w tych sprawach jest dr Tomasz Spyra, który występuje jednocześnie w mediach jako niezależny ekspert.
Często występujący w mediach konstytucjonalista prof. Marek Chmaj napisał w listopadzie 2016 r. opinię dla Związku Banków Polskich o tym, że banki mogą domagać się odszkodowania od Rzeczypospolitej za rzekomo błędną implementację dyrektywy 93/13/EWG do polskiego porządku prawnego, jeżeli z tego powodu będą przegrywać sprawy z kredytobiorcami.
Inny uczestnik konferencji w 2016 r., prof. dr. hab. Jerzy Pisuliński (Uniwersytet Jagielloński) poza artykułem w książce pokonferencyjnej napisał w październiku 2019 r. opinię dla Związku Banków Polskich w sprawie skutków uznania umowy o kredyt za nieważną lub niezawartą. Prof. Pisuliński jest autorem licznych komentarzy do prawa bankowego, gdzie również próżno szukać informacji o wykonywanych zleceniach na rzecz banków. Prof. Pisuliński również napisał artykuł dla dodatku “Dziennika Gazety Prawnej”.
Z kolei na gruncie tzw. ubezpieczenia niskiego wkładu własnego, opinię prawną jeszcze w grudniu 2014 r. na zlecenie Banku Millennium napisał prof. dr hab. Tadeusz Skoczny, dr. Małgorzata Olszak oraz adw. Ilona Szwedziak-Bork z Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych Uniwersytetu Warszawskiego. Opinia ta nie przekonała jednak sądów, które jednoznacznie uznają postanowienia dotyczące tzw. ubezpieczenia niskiego wkładu własnego za nieuczciwe.
Wskazany powyżej przegląd pokazuje, że wielu profesorów prawa działa na zlecenie banków. Żeby pozostać w zgodzie z zasadami etyki, fakt ten powinien być przez nich ujawniany zawsze, gdy jako eksperci zabierają głos w danym temacie, czy to w formie artykułu naukowego, książki, komentarza do ustawy czy wypowiedzi publicznych. Również i od uniwersytetów oraz wydawnictw należy oczekiwać, aby w sposób wyprzedzający wymuszały na swoich pracownikach i autorach ujawnianie potencjalnego konfliktu interesów. Tego bowiem wymagają standardy uczciwego postępowania.
Druga sprawa to wykorzystywanie nazwy uniwersytetu, w realizowanych przez siebie chałturach.
Taki Kaliński, czy pozostali, nie jest profesorem tytularnym, a jedynie dr. hab. na stanowisku profesora uczelnianego.
I powinien się podpisywać dr hab. Kaliński. Zgodnie z ustawą, po nazwisku wolno mu dopisać prof. UW, ale nie widzę powodu dlaczego szanowana uczelnia miała być wikłana w prywatę Kalińskiego.
Ja bym się bliżej przyjrzał
– Warszawskiemu Instytutowi Bankowości
– Centrum Prawa Bankowego i Informacji
– Związkowi Przedsiębiorstw Finansowych
– IBnGR/GAB
i ich wzajemnym powiązaniom ze środowiskiem akademickim, jak również sponsoringowi ich różnych imprez. Kto, co, komu i jak…
Przeczytałam artykuły pobieżnie, ale już z samych tytułów (większości) wynika, że chodzi raczej o stworzenie obrazu banku jako szlachetnej, uczciwej instytucji, której prawo i wykorzystujący to prawo frankowicze rzucają kłody pod nogi. Zatytułowanie rozmowy z Profesorem Pisulińskim w sposób sugerujący, że Dyrektywa 93/13 nie ma zastosowania do kredytów hipotecznych jest manipulacją, bowiem co innego wynika z tej rozmowy.
Panu Reichelowi odpowiedziałabym, że gdyby banki stosowały średni kurs NBP, to musiałyby wprowadzić do umowy wyższą marżę, co wpływałoby na atrakcyjność tych kredytów. A poza tym każdy kredytobiorca, oceniając w dowolnym momencie, że kurs CHF rośnie w sposób niebezpieczny, mógłby rozważyć przewalutowanie, bez konieczności płacenia jednorazowo dodatkowego haraczu.
Skoro już o mowa o braku obiektywizmu, jakoś tu cicho o sędziach-frankowiczach w liczbie niekiedy połowy składów wydziałów cywilnych, że o sędziach SN nie wspomnę.
Sądy orzekające na korzyść frankowiczów najzwyczajniej stosują prawo wprost, bez dzielenia włosa na czworo. Sądy orzekające na korzyść banków (na szczęście coraz mniej takich), prześcigają się w różnych wygibasach prowadzących do całkowitego wypaczenia sensu obowiązujących przepisów, a najbardziej popularnym są twierdzenia, że: wyrok zgodny z prawem byłby niesprawiedliwy wobec kredytobiorców złotówkowych; skoro klient podpisał umowę, to zgodził się na jej zapisy.
No coz, to samo mozna rzec o drugiej stronie sporu. Dr Czabanski reprezentujacy duza czesc frankowiczow rowniez zaangazowany jest mocno w działalność naukową, a na jego artykuły powołują się inni pełnomocnicy w sprawach. Ręka rękę myje.
Nie spotkałam ani jednego artykułu w prasie, w którym nie podano by, że dr Czabański prowadzi sprawy frankowiczów.
Bardzo prosze aby zarzad SBB wynajal kancelarie karnistow do sporzadzenia profesjonalnego doniesienia do prokuratury w imieniu poszkodowanych. Stowarzyszenie ma prawo wystapic na droge sadowa
Jestem pod wrażeniem. Gratuluję. Te nazwiska są mi znane. Trochę jeszcze brakuje.
Pani prof. Łętowska w końcu zabrała głos. Żałuję , że tak późno.
Pozdrawiam. A