Płacić czy nie płacić?

By | 8 kwietnia 2020

Kiedy 5 lat temu zacząłem zajmować się sprawami kredytów “frankowych” sądziłem, że prawnie sprawa jest na tyle oczywista, że w ciągu kolejnych 3-4 lat wszystko będzie wyjaśnione, a kredytobiorcy uzyskają pewność czy te umowy są w ogóle ważne, a jeżeli tak, to w jakiej części są skuteczne.

Czas pokazał, że sądy nie spieszą się z orzeczeniami. Mieliśmy najpierw kilka absurdalnych wyroków SN w 2015 i 2016 r. kompletnie nie liczących się z prawem UE, później bardzo powoli następował proces przyswajania przez sądy zasad europejskiego prawa ochrony konsumentów. Wreszcie w styczniu 2018 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skierował pytania do Trybunału Sprawiedliwości UE co do kwestii, które były już wielokrotnie wyjaśniane w orzecznictwie. Fakt skierowania tych pytań opóźnił rozpoznawanie wszystkich podobnych sprawa o ponad 1,5 roku. Wyrok TSUE z 3 października 2019 r. (C-260/18, sprawa Dziubak) przesądził o niedopuszczalności uzupełniania umowy a w ślad za nim zapadło kilkadziesiąt korzystnych prawomocnych orzeczeń w sądach apelacyjnych.

Jednak już w grudniu 2019 r. i styczniu 2020 r. sądy zaczęły kierować kolejne pytania: a to do Sądu Najwyższego a to ponownie do Trybunału Sprawiedliwości UE. Znowu sprawy są zawieszane na kolejne lata.

A w tym czasie banki ciągle żądają od kredytobiorców pieniędzy na podstawie nieuczciwych umów – umów które są tak nieuczciwe, że być może w całości są nieważne.

Skoro sądy nie są w stanie udzielić kredytobiorcom ochrony prawnej w rozsądnym czasie, powstaje pytanie czy nie lepiej aby negatywne konsekwencje tej opieszałości ponosiły jednak banki. Kwestia ta będzie coraz istotniejsza, im trudniejsza będzie się robić sytuacja gospodarcza i cięższa się będzie robić sytuacja kredytobiorców. Kredytobiorcy “frankowi” są tutaj zaś w szczególnie złej sytuacji, bo w trudnych czasach kurs franka szwajcarskiego zawsze idzie w górę.

Do tego należy pamiętać, że wiele z banków, które kiedyś udzielały masowo kredytów frankowych zostały podzielone i sprzedane i w efekcie nie prowadzi już obecnie działalności w Polsce innej niż ściąganie należności z tych umów. Dotyczy to takich banków jak Deutsche Bank, Raiffeisen (d. Polbank EFG), Bank BPH (d. GE Money Bank). Podobna sytuacja dotyczy banku o kiepskiej sytuacji finansowej czyli Getin Noble Banku.

Jeżeli okaże się, że podmioty te muszą zwracać kredytobiorcom znaczące środki, może się okazać, że nie są w stanie regulować swoich zobowiązań a kredytobiorcy, który pozwał taki bank i po wielu latach wygrał, zostanie wątpliwa satysfakcja z korzystnego wyroku sądu, który nie da się już wyegzekwować.

Do tego sądy nie chcą uwzględniać wniosków kredytobiorców o zabezpieczenie w toku procesu i nie zgadzają się na obniżenie rat spłaty kredytu do wysokości należnej bez nieuczciwej indeksacji – tym samym zmuszając ich do wyboru pomiędzy płaceniem rat w zawyżonej wysokości albo nie płaceniem w ogóle.

Coraz więcej argumentów przemawia więc za tym, żeby po prostu przestać płacić bankowi.

Dlaczego miałbym przestać płacić?

Uzasadnienie jest proste – bank domaga się pieniędzy, które są mu nienależne albo w całości albo w znacznej części.

Jeżeli umowa jest nieważna, to bankowi w ogóle nie należą się żadne pieniądze na jej podstawie, a może co najwyżej dochodzić zwrotu kwoty wypłaconej na podstawie nieważnej umowy. Zgłaszane ostatnio roszczenia banków o jakieś dodatkowe wynagrodzenie jest zaś bardzo wątpliwe prawnie.

Jeżeli umowa jest ważna, ale powinna być wykonywana bez indeksacji (“odfrankowiona”), to oznacza, że kredytobiorca płacił bankowi przez lata za wiele, a obecna rata spłaty kredytu powinna być znacznie niższa niż żądana przez bank.

Jakie są zalety?

Przede wszystkim finansowa – kredytobiorca przestaje ponosić wysoki koszt miesięczny spłaty kredytu. Te płacone raty są w całości albo w znacznym stopniu nienależne bankowi.

Bank oczywiście będzie wzywał do spłaty kredytu w żądanej przez siebie wysokości, następnie wypowie umowę kredytu a później będzie musiał wytoczyć sprawę sądową.

W takiej sprawie kredytobiorca będzie pozwanym, a pozwanemu łatwiej się bronić. To powoda obciąża ciężar dowodu. Długi czas trwania sprawy sądowej również działa na korzyść pozwanego.

Jakie są wady?

Podstawową wadą jest oczywiście pozostająca ciągle niepewność co do ostatecznej linii orzeczniczej sądów – jeżeli okaże się, że sąd uzna, że nasza umowa była bez wad, to w dalszej kolejności uzna, że bank miał prawo żądać rat w określonej wysokości, miał prawo wypowiedzieć umowę, miał prawo naliczać odsetki za opóźnienie. Do tego dojdą jeszcze koszty przegranego procesu.

Tego ryzyka nie można nie brać pod uwagę, jednak zważywszy na orzecznictwo sadów, zwłaszcza w odniesieniu do kredytów indeksowanych, jest ono coraz mniejsze.

Jak się przygotować?

Należy przede wszystkim zebrać dowody na to jakie były do tej pory przepływy finansowe – kiedy został wypłacony kredyt, jak został przeliczony przez bank, ile kredytobiorca do tej pory zapłacił, jakie było oprocentowanie kredytu. Na podstawie tych dokumentów będzie można ustalić stan rozliczeń pomiędzy stronami, zarówno przyjmując nieważność umowy jaki i ewentualnie jej częściową bezskuteczność.

Dla uzyskania szacunkowych wartości można skorzystać z Kalkulatora https://pomocfrankowiczom.pl/?page_id=160.

Należy się skonsultować z prawnikiem dla opracowania strategii postępowania. Należy dokonać odpowiednich rozliczeń finansowych, skierować wezwanie do banku.

Kiedy kredytobiorca otrzyma pozew będzie już bardzo niewiele czasu na gromadzenie dowodów – a w odpowiedzi na pozew trzeba wskazać wszystkie zarzuty, jakie chcemy podnieść wobec roszczenia banku.

Podsumowanie

Ostateczna decyzja należy do kredytobiorcy. Niewątpliwie bezpieczniej jest samemu wytoczyć sprawę przeciwko bankowi i cierpliwe czekać na wyrok sądu, ryzykując co najwyżej kosztami procesu. Sądząc po dotychczasowym tempie pracy sądów, kredytobiorca już po 5-7 latach będzie miał ostatecznie wyjaśnioną sytuację prawną.

Czy warto w trakcie płacić bankowi – to pytanie, które będzie musiał sobie zadać każdy z kredytobiorców.

11 thoughts on “Płacić czy nie płacić?

  1. Dorota

    Jestem ogromnie wdzięczna za ten atrykuł. Tak zwani frankowicze boją się przestać płacić w obawie o konsekwencje, a płacąc nienależne raty dają bankom nieuprawniony argument.
    Widać wyraźnie, że bankierzy robią wszystko co możliwe, pamiętamy jaką rolę odegrał adwokat Roman Giertych w przewlekaniu sprawy pozwu zbiorowego, zadawanie pytań prejudycjalnych o kwestie jasno i wyraźnie wyrażone w Dyrektywie 93/13 też o tym świadczą.
    W tej sytuacji “frankowicze” muszą podjąć kroki, których wcześniej unikali wykorzystując obowiązujące prawo, i tu chciałabym zadać pytanie dr Jackowi Czabańskiemu, czy w przypadku skorzystania z art. 498 kc przez złożenie bankowi odpowiedniego oświadczenia uniemożliwi bankom wypowiadanie umów?

    Reply
    1. Jacek Czabański Post author

      Skuteczność potrącenia jest oczywiście zależna od tego czy umowa kredytu jest ważna i skuteczna. Jednak jeżeli umowa powinna być “odfrankowiona” to w pierwszej kolejności kredytobiorca posiada nadpłatę, a więc wypowiedzenie umowy przez bank będzie bezskuteczne. W takim przypadku nie ma nawet konieczności składania oświadczenia o potrąceniu, choć oczywiście można odpowiedzieć bankowi na jego wezwanie do zapłaty.

      Reply
  2. a.s.

    Przewlekłość postępowań frankowych jest oczywiście ogromnym problemem, ale przecież sąd ma możliwość “wynagrodzenia” pozywającemu kredytobiorcy za czas oczekiwania na wyrok poprzez zasądzenie odsetek ustawowych. Czy sąd, nawet przy zastosowaniu teorii salda, miałby możliwość zasądzenia odsetek od dochodzonej kwoty i uwzględnienia ich przy rozliczeniu?

    Reply
    1. Jacek Czabański Post author

      Niestety, zastosowanie teorii salda może prowadzić do wniosku, że nie było żadnego nienależnego świadczenia ze strony kredytobiorcy, a zatem żadnego opóźnienia po stronie banku, przynajmniej do czasu całkowitego zwrotu kapitału. W efekcie dojdziemy do wniosku, że żadne odsetki nie są należne.

      Reply
  3. Adrian

    Niestety, ten artykuł nie odpowiada na zadane na wstępie pytanie. Myslę, że jest o wilele więcej zalet nie płacenia jak również wad, chociażby rejestracja w BIK co uniemożliwia wzięcie kolejnych kredytów czy pożyczek.

    Reply
  4. Aga

    a co w sytuacji, w której bank BGZ straszy, że jeśli przestanę płacić dokładnie te kwoty wynikające z umowy to on wezwie mnie do ponownego obliczenia zdolności kredytowej? Do tej pory płaciłam i Bank nie mógł tego zrobić. Gdybym zdecydowała się przestać płacić to bank ma na mnie haka ( zdolności chwilowo nie mam) choć spłaciłam 700 tyś z 900 tyś wziętych w 2006. A według kursu mam dalej do spłacenia 1 mln 200 tyś. Bardzo niepokoi mnie fakt, ze Bank BGZ ma na chwilę obecną najwięcej wygranych spraw przeciw swoim klientom.

    Reply
    1. Michał

      Mam pytanie – gdzie można sprawdzić statystyki spraw z podziałem na poszczególne Banki?

      Reply
    2. Olo

      Straszyć to może. Każdy może straszyć.
      Ja bym spłacił jeszcze kwotę brakującą do tych otrzymanych od banku 900k i przestał płacić uzgadniając strategię tego ruchu z prawnikiem. Kalkuję tak:
      Rata przy kredycie 900k to pewnie jakieś 3-4k/mc czyli tyle ile bierze prawnik raz na sześć – dziewięć miesięcy za wymienianie z sądem pism… Jeśli dobrze to rozegra to można nie płacić bankowi już nigdy a za to płacić prawnikom ułamek raty kredytu. Później (oczywiście w razie wygranej) odzyskuje się koszty

      Reply
  5. Joanna

    Pytanie dotyczące spreadów do spłaconego już kredytu w CHF

    Czy można odzyskać wartość spreadu do kredytu we frankach spłacanego w latach 2008-2018 w dawnym Polbanku? Czytałam, że jest 6 miesięcy, aby się o to ubiebać, ale nie wiem, która data jest tu wiążąca.

    Będę wdzięczna za odpowiedź.

    Reply
  6. Janek

    Czy w przypadku klauzul indeksacyjnych (kredyt udzielony w złotówkach / indeksowany do CHF) obowiązuje 10 letni okres przedawnienia? Jeżeli bank wypłacił pieniądze ponad 10 lat temu to czy można dochodzić roszczeń wobec banku?

    Reply
  7. Rafcio

    Ja, wytaczając sprawę przestałem płacić, jeśli bowiem twierdzę, że umowa jest nieważna to prosta konsekwencja nakazuje tak postąpić. W warstwie faktycznej sprawy może to też mieć znaczenie. Jeśli ktoś ma tak dobrą sytuację, że myśli o braniu jeszcze kredytu to znaczy, że ma zdolność kredytową i nie musi się niczym przejmować, zwłaszcza BIKiem, w których większość frankowiczów ma nafajdane. Przewlekłość sądów, jakże wzmacniana w ostatnim czasie nie ma wówczas specjalnego znaczenia. Artykuł dobry, wszechstronnie przedstawiający argumenty, ale za ostrożny w swojej wymowie.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *