Jak posłanka PSL niechcący ułatwiła pozywanie banków o kredyty “frankowe”

By | 29 marca 2021

Fala pozwów przeciwko bankom gwałtownie rośnie z roku na rok. W Sądzie Okręgowym w Warszawie, który rozpoznaje najwięcej takich spraw w kraju: przez 10 miesięcy 2020 r. (do października) trafiło tam 10.243 spraw frankowych, podczas, gdy w całym 2019 r. było ich 4634, a w 2017 r. tylko 988 (1). W rezultacie banki tworzą idące w setki milionów złotych rezerwy na przegrane procesy a ich zyski nikną w oczach.

To, że kredytobiorcy masowo ruszyli do sądów wynika oczywiście z braku systemowego rozwiązania problemu, jak i coraz korzystniejszego orzecznictwa sądowego, zwłaszcza po wyroku TSUE z 3.10.2019 r. w sprawie p. Dziubak.

Jednak największe znaczenie dla masowego pozywania banków, co pozwoliło na wytworzenie masy krytycznej pozwów, wyspecjalizowanie się prawników reprezentujących konsumentów i wreszcie na przełamanie początkowo niekorzystnego orzecznictwa sądowego, miała zmiana wysokości opłat sądowych w sprawach przeciwko bankom.

Przed zmianą, wysokość opłaty od pozwu wynosiła 5% wartości przedmiotu sporu, czyli tyle ile na ogół wynosi opłata we wszystkich sprawach cywilnych. Przy domaganiu się ustaleniu nieważności umowy kredytu na przykładowo 400.000 PLN, sama opłata od pozwu wynosiła więc 20.000 PLN. Dokładając do tego możliwą opłatę od apelacji (oraz skargi kasacyjnej) w tej samej wysokości oraz koszty obsługi prawnej, koszt dochodzenia roszczenia stawał się dla konsumenta zaporowy. Oczywiście, można było ograniczać wartość przedmiotu sporu, domagając się na przykład tylko zapłaty niewielkiej kwoty, bez roszczenia o ustalenie nieważności umowy, ale generowało to inne problemy. Rezultatem była niewielka ilość spraw wytaczanych przeciwko bankom przed 2016 r.

I oto w 2016 r. ustawodawca poszedł kredytobiorcom na rękę i wprowadził przepis, który ustalił opłatę sądową na 5% wartości przedmiotu sporu, ale nie więcej niż 1.000 PLN. Zmiana ta pozwoliła na masowe pozywanie banków, choć raczej nie takie były intencje polityków. Warto się więc przyjrzeć, jak do tego doszło, że politycy ułatwili konsumentom dochodzenie ich praw.

Sprawa ściśle się wiąże z próbą likwidacji bankowego tytułu egzekucyjnego (BTE). W kwietniu 2013 r. grupa posłów PiS złożyła projekt ustawy zakładający likwidację BTE (druk nr 1441) (2).

Projekt został skierowany do Komisji Finansów Publicznych, która rekomendowała jego odrzucenie. Rządząca wówczas PO nie chciała likwidacji BTE. Jak mówiła na posiedzeniu Komisji Finansów ówczesna wiceminister finansów Izabela Leszczyna (obecnie posłanka PO):

(…) nie będę powtarzała wszystkich argumentów, którymi kierował się rząd, formułując negatywne stanowisko. Powiem tylko, że to, co dla nas było istotne, to to, że projekt nie bierze pod uwagę analizy potencjalnych skutków wejścia w życie tej regulacji a, przede wszystkim, skutków finansowych dla klientów banków. Przecież nie będzie tak, że bank odstąpi od egzekucji. Ta egzekucja będzie prowadzona, ale będzie mniej sprawna i mniej efektywna a przez to będzie droższa, bo bank będzie musiał wykorzystać alternatywne instrumenty, jak – na przykład – oświadczenie o poddaniu się egzekucji, które łączy się z obowiązkiem uiszczania kosztów notarialnych, albo banki będą mitygowały ryzyko nieodzyskania wierzytelności w drodze dodatkowych umów ubezpieczenia, których koszty, co znowu jest oczywiste, będą musiały zostać przerzucone na klientów.

Warto pamiętać też o tym, że wyeliminowanie instytucji bankowego tytułu egzekucyjnego prawdopodobnie przełożyłoby się na – paradoksalnie – ograniczenie dostępności kredytów w sektorze bankowym, w szczególności dla tych klientów, którzy pochodzą z grup bardziej ryzykownych, to znaczy dla klientów o niższych dochodach, co wypychałoby tych klientów do sektora pozabankowego, co w żaden sposób nie jest dla nich ani tańsze, ani bezpieczniejsze (…)

Warto też pamiętać o raporcie UOKiK dotyczącym badania rynku usług bankowych, z którego wynika, że banki przed przystąpieniem do wystawienia bankowego tytułu egzekucyjnego stosują czynności windykacyjne, to znaczy wysyłają zawiadomienia o powstaniu przeterminowanej należności, wezwania do zapłaty i upomnienia. Z tego raportu też jednoznacznie wynika, że banki są raczej nastawione na współpracę z klientami w formule wydłużenia okresu spłaty, zawieszenia płatności.” (3)

Jak widać przedstawicielowi rządu w ogóle nie przeszkadzał fakt, że roszczenia banku mogą być niezasadne, a i tak będą dochodzone bez żadnej kontroli sądu. Oczywiście nie ma też mowy o wymaganym przez prawo europejskie obowiązku kontrolowania pod kątem uczciwości postanowień umów zawartych z konsumentami przez sąd z urzędu, co w procedurze BTE było niemożliwe.

Komisja zarekomendowała odrzucenie projektu ustawy, jednak w głosowaniu plenarnym Sejm o dziwo skierował projekt do dalszych prac stosunkiem głosów 224 do 220. Do posłów PiS, SLD i Solidarnej Polski dołączyła bowiem część posłów PSL, która zagłosowała inaczej niż większość posłów koalicji PO-PSL (4).

Projekt dalej więc był procedowany, ale w istocie przez lata nic się nie działo.

Sprawa zyskała na aktualności dopiero, gdy Trybunał Konstytucyjny 14 kwietnia 2015 r. (P 42/12) wydał wyrok w którym stwierdził, że uprawnienie banków do wystawiania BTE narusza Konstytucję, a konkretnie jest art. 32 ust. 1, to jest zasadę równości w stosunkach z ich klientami (5).

W postępowaniu swoje stanowiska za zgodnością BTE z Konstytucją zgłosili ówczesny Prokurator Generalny Andrzej Seremet oraz Marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Problemu nie widziała oczywiście również Komisja Nadzoru Finansowego (5). Za ograniczeniem lub zniesieniem BTE wypowiedział się natomiast UOKiK oraz Rzecznik Praw Obywatelskich.

Wyrok Trybunału nie był jednomyślny, a przeciw głosował Andrzej Rzepliński, ówczesny prezes TK. Za uznaniem BTE za niekonstytucyjny zagłosowali natomiast pozostali sędziowie tj. Marek Kotlinowski, Teresa Liszcz, Stanisław Ryman i Piotr Tuleja (5). TK jednocześnie odroczył wejście w życie orzeczenia do 1 sierpnia 2016 r.

Wyrok TK spowodował, że konieczne stała się modyfikacja przepisów, a więc Sejm wrócił do prac nad projektem 1441. Jednocześnie Sejm musiał się spieszyć, gdyż jego kadencja kończyła się we wrześniu 2015 r.

Na posiedzeniu Komisji Finansów Publicznych w dniu 21 lipca 2015 r. odbyła się ciekawa dyskusja (6). Przedstawiciel Związku Banków Polskich Jerzy Bańka był dość pogodzony z sytuacją. Jednak radca prawny w Krajowym Związku Banków Spółdzielczych Karol Bernat zwrócił uwagę, że:

(…) uchylenie przepisów o bankowym tytule egzekucyjnym rodzi duże skutki finansowe. Nie wiem, czy państwo zdajecie sobie sprawę z tego, że banki będą musiały teraz występować z pozwami do sądów i płacić opłatę proporcjonalną – 5% wartości przedmiotu sporu. Co to oznacza? Oznacza to, że przy wartości przedmiotu sporu 100 tys. zł bank będzie musiał zapłacić opłatę w wysokości 5 tys. zł, przy 2000 tys. zł – 100 tys. zł. To jest ogromny wzrost opłat sądowych, które w rzeczywistości poniosą klienci. Dlatego też uważam, że uchylenie przepisów dotyczących bankowego tytułu egzekucyjnego powinno nastąpić wraz ze zmianą ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Trzeba te opłaty obniżyć, maksymalnie do 1 tys. zł albo 2 tys. zł.

I oto Genowefa Tokarska, posłanka PSL, na posiedzeniu w dniu 22 lipca 2015 r. Sejmu zgłosiła poprawkę do ustawy w treści:

1a. W sprawach o roszczenia wynikające z czynności bankowych, o
których mowa w art. 5 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. –
Prawo bankowe (Dz. U. z 2015 r. poz. 128 i 559), opłata stosunkowa
wynosi 5% wartości przedmiotu sporu lub przedmiotu zaskarżenia,
jednak nie mniej niż 30 złotych i nie więcej niż 1000 złotych (7).

Posłanka Tokarska znakomicie znała się z bankami spółdzielczymi. Od 1978 do 1990 r. pracowała bowiem w bankach spółdzielczych w Biłgoraju i Księżpolu (8).

Na kolejnym posiedzeniu Komisji Finansów Publicznych gwałtownie zaprotestował przeciwko tej zmianie wiceminister Sprawiedliwości, Jerzy Kozdroń (ówczesny poseł PO):

 Trybunał stał na stanowisku, że nie można uprzywilejowywać jednego podmiotu, jakim jest bank, kosztem innych podmiotów (…) W chwili obecnej w ustawie o kosztach sądowych proponujecie państwo podobne rozwiązanie niekonstytucyjne, bo na czym ta propozycji z art. 13 ust. 1a polega? Mówi się w ten sposób, że w sprawach roszczeń wynikających z czynności bankowych, a więc czynności bankowych, o których owa w art. 5 Prawa bankowego, opłata stosunkowa wynosi 5% wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia, jednak nie mniej niż 30 zł i nie więcej niż 1 tys. zł. Czyli znów przewidujecie państwo uprzywilejowanie podmiotowe, a nie przedmiotowe, bo mówicie tak: „w sprawach czynności bankowych” (…) Jeżeli takie rozwiązanie zostanie przyjęte, to ono, z góry zapowiadam, jest niekonstytucyjne.
Ministerstwo Sprawiedliwości ma świadomość, że przejście dzisiaj z bankowego tytułu egzekucyjnego, którego klauzula kosztowała 50 zł, na dochodzenie roszczeń przed sądem zwiększy wydatki z tytułu opłat stosunkowych, ale przewidujemy taką oto możliwość, że strony będą mogły poprzez oświadczenie poddać się dobrowolnej egzekucji w formie aktu notarialnego.

Ministerstwo pracuje nad taksą notarialną obniżającą te stawki, natomiast łamanie tej ustawy w ten sposób spowoduje, że to będzie niekonstytucyjne rozwiązanie. I dlatego jesteśmy temu przeciwni. Jesteśmy przeciwni takiemu rozwiązaniu. Już pomijam, że przywileje finansowe w zakresie uiszczania opłat są przewidziane dla banków. Jeżeli ogłosicie to panowie, to ten kraj zawrze. Nie chciałem powiedzieć „zawyje”, ale że głośno okrzyknie, że to jest jawna niesprawiedliwość, że to jest przywilej wprowadzony dla instytucji bankowych.

Tym bardziej, że, pamiętajcie państwo, ten przywilej dotyczy tylko dochodzenia należności, bo on będzie mógł również
wykorzystywany w trybie art. 189 kpc, a więc pozwu o ustalenie. Każda strona będzie mogła sobie wystąpić o ustalenie, czy moja należność istnieje czy nie istnieje, i korzystać z określonych przywilejów. A już dramatem byłoby, gdyby stronom bardziej opłaciło się dochodzić na drodze sądowej swoich roszczeń, aniżeli poddawać się dobrowolnie egzekucji, bo będzie taniej poprzez dochodzenie przed sądem. Uważam więc, że idziemy w ślepą uliczkę, podążając w tym kierunku (…)

Proszę państwa, chciałbym powiedzieć o jednej rzeczy, że dochodzenie rozstrzygnięcia swoich słusznych spraw na drodze sądowej jest ostatecznością i tak to powinno być przez wszystkich traktowane. Przede wszystkim istnieją możliwości, cała gama, restrukturyzacji kredytu, ugodowego rozterminowania, rozłożenia, bo to jest pytanie zasadnicze, czy dłużnik kwestionuje w ogóle istnienie zobowiązania czy też nie kwestionuje co do zasady, tylko mówi: „nie jestem w stanie zapłacić”? To jest problem. I są możliwości ugodowego rozstrzygnięcia tego problemu. Poza tym chciałbym jeszcze jedną rzecz powiedzieć. Strona pozwana, bo o tej stronie powinniśmy myśleć, o tej słabszej stronie, ma możliwość ubiegania się o zwolnienie od kosztów sądowych, jeżeli nie jest w stanie bez uszczerbku dla siebie i swojej rodziny ponieść określonych wydatków. I o to tutaj chodzi. Natomiast jeżeli chcemy wprowadzić określone przywileje podmiotowe i doprowadzić do naruszenia Konstytucji, to w najbliższym czasie jedna ze stron zaskarży to i wykaże niekonstytucyjność (9).

Jak widać z powyższych wypowiedzi, minister Kozdroń chciał zrobić wszystko, byle tylko sprawy nie trafiły do sądów. W tym celu zamiast BTE miały być obniżone opłaty za poddanie się egzekucji w drodze aktu notarialnego, co banki oczywiście wymuszałyby na kredytobiorcach. Minister Kozdroń nie wspomniał nic o prawie UE chroniącym konsumenta i nakazującym badanie uczciwości umowy przez egzekucją jakichkolwiek zobowiązań. Chyba jednak nie wynikało to ze złej woli ministra, tylko z całkowitej nieznajomości prawa UE.

W rezultacie Komisja głosami posłów PO negatywnie zaopiniowała poprawkę obniżającą opłatę sądową.

Jednak w głosowaniu plenarnym ponownie posłowie PSL zagłosowali razem z posłami PiS, SLD i Zjednoczonej Prawicy (wówczas składającej się z Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina) a przeciw PO i obniżyli opłatę sądową w sprawach o roszczenia wynikające z czynności bankowych (10).

W ten zadziwiający sposób, posłanka PSL, która chciała pomóc bankom spółdzielczym otworzyła szeroko bramę do pozywania banków o kredyty “frankowe”. Bez tej zmiany dochodzenie roszczeń przez kredytobiorców byłoby znacznie kosztowniejsze, a w efekcie spraw sądowych byłoby o wiele mniej, a banki mogły w spokoju dalej żądać wykonywania nieuczciwych umów od setek tysięcy konsumentów.

Przypisy:

(1) https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/310159890-Sprawy-frankowe-moga-pograzyc-polskie-sady.html

(2) Druk sejmowy nr 1441. Przebieg procesu legislacyjnego: http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/PrzebiegProc.xsp?nr=1441

(3) Stenogram z posiedzenia Komisji Finansów Publicznych z 19 marca 2015 r.: https://orka.sejm.gov.pl/zapisy7.nsf/0/B22EB651356F7BB1C1257E1800462F62/%24File/0440407.pdf

(4) Wyniki głosowania z 26 lipca 2013 r.: http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&nrkadencji=7&nrposiedzenia=46&nrglosowania=74

(5) https://ipo.trybunal.gov.pl/ipo/Sprawa?cid=1&dokument=12399&sprawa=10673

(6) Stenogram z posiedzenia Komisji Finansów Publicznych z 21 lipca 2015 r.: https://orka.sejm.gov.pl/zapisy7.nsf/0/AF4C1F5C65897A9AC1257E9300464BC6/%24File/0488207.pdf

(7) https://orka.sejm.gov.pl/Druki7ka.nsf/0/C3E1BEB54AA60AEDC1257E9700250FA8/%24File/3699-A.pdf

(8) https://pl.wikipedia.org/wiki/Genowefa_Tokarska

(9) Stenogram z posiedzenia Komisji Finansów Publicznych z 3 sierpnia 2015 r.: https://orka.sejm.gov.pl/zapisy7.nsf/0/829E3C3C01B03A44C1257EA70049D77D/%24File/0495407.pdf

(10) Wynik głosowania na posiedzeniu Sejmu: http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=7&NrPosiedzenia=101&NrGlosowania=75 Później przepis był zmieniany, tak aby tylko konsument korzystał z ograniczonej opłaty, co zresztą nie jest zbyt korzystne dla konsumentów, którzy poniosą wysokie koszty opłat sądowych w przypadku przegranej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *