[W dzisiejszym Dzienniku Gazecie Prawnej ukazał się mój artykuł na temat pozwu grupowego. Poniżej jego nieskrócona wersja]
Czwartkowy wyrok Sądu Najwyższego pokazał jak wątpliwym narzędziem z punktu widzenia klientów jest pozew grupowy. W zamierzeniach miała to być prostsza i tańsza droga ochrony konsumentów przed działaniem przedsiębiorców masowo naruszających ich prawa. W efekcie, postępowanie grupowe okazało się pułapką na klientów.
Nabici w mBank
W grudniu 2010 r. 1247 klientów mBanku złożyło pozew przeciw mBankowi o dowolne podwyższanie oprocentowania. W pozwie klienci domagali się stwierdzenia, że bank ponosi odpowiedzialność za bezpodstawne podwyższanie oprocentowania kredytów – bezpodstawne, bo zezwalający na to zapis umowy narusza interesy konsumentów i jest bezskuteczny. Sąd Okręgowy w Łodzi wydał wyrok na korzyść klientów 3 lipca 2013 r. (II C 1693/10). Sąd Apelacyjny w Łodzi podtrzymał orzeczenie (aczkolwiek z nieco innym uzasadnieniem prawnym) 30 kwietnia 2014 r. (IACa 1209/13 ). 14 maja 2015 r. Sąd Najwyższy uwzględnił kasację mBanku i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia (II CSK 768/14). Jest możliwe, że Sąd Apelacyjny skieruje sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd I instancji. Oznacza to, że sprawa, która toczy się już od ponad 4 lat, będzie się toczyć jeszcze przez co najmniej 2 lata.
W tym czasie, wielu klientów mBanku wygrało prawomocnie sprawy z tego samego tytułu w postępowaniach indywidualnych i odzyskało nadpłacone pieniądze. Ich sprawy toczyły się około 2 lat i są już dawno zakończone. Tytułem przykładu można wskazać choćby sprawy z Sądu Okręgowego w Łodzi o sygn. III Ca 230/12, III Ca 508/12, III Ca 1395/13 czy III Ca 1673/13. W sprawach tych, klauzule pozwalające mBankowi na zmianę oprocentowania udzielonego kredytu zostały uznane za rażąco naruszające interesy konsumenta i sprzeczne z dobrymi obyczajami, a tym samym bezskuteczna wobec konsumentów (art. 3851 par. 1 k.c.). Zdaniem sądów, zmiana oprocentowania jest oczywiście dozwolona w trakcie trwania umowy kredytowej, ale nie może następować ona w sposób uznaniowy, lecz musi być związana z czynnikami obiektywnymi, na przykład zmianą rynkowych stóp procentowych. Inaczej, konsument nigdy nie wie, czy oprocentowanie jego kredytu ulegnie zmianie ani w jakim stopniu i nie może kontrolować zasadności zmiany tego postanowienia umowy.
Z prawnego punktu widzenia, nie ulega wątpliwości, że klauzule pozwalające mBankowi na dowolną zmianę oprocentowania udzielonego kredytu rażąco naruszają interesy konsumenta i sprzeczne z dobrymi obyczajami.
Zarówno orzecznictwo europejskie jak i polskie jednolicie uznaje, że bank może zmieniać oprocentowanie udzielonego kredytu jedynie na skutek zmiany czynników obiektywnych, na przykład rynkowych stóp procentowych. Inaczej, konsument nigdy nie wiedziałby, czy oprocentowanie jego kredytu ulegnie zmianie ani w jakim stopniu i nie może kontrolować zasadności zmiany tego postanowienia umowy.
Tak przewidują przepisy dyrektywy Rady 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Takie jest też jednolite stanowisko polskich sądów, w tym zwłaszcza Sądu ochrony konkurencji i konsumentów.
Przepisy europejskie
Art. 3851 i n. kc stanowi implementację do polskiego porządku prawnego dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (dalej Dyrektywa 93/13). Zgodnie z tą Dyrektywą, dostawca usług finansowych może wyjątkowo zastrzec sobie prawo do zmiany stopy procentowej płaconej przez konsumenta, co byłoby inaczej zakazane, o ile zmiana ceny jest powiązana ze zmianami stopy rynku finansowego, nad którymi dostawca nie ma żadnej kontroli. Aczkolwiek polski ustawodawca nie zdecydował się na wprowadzenia powyższego wyjątku do kodeksu cywilnego, to należy stwierdzić, że możliwość zmiany oprocentowania jest dozwolona w świetle prawa europejskiego wyłącznie w zależności od zmian rynkowych. Tożsame jest stanowisko Sądu Najwyższego, zgodnie z którym sposób określania przez bank warunków zmiany stopy procentowej wymaga precyzyjnego, jednoznacznego i zrozumiałego dla konsumenta określenia tych warunków (wyrok z dnia 5.04.2002 r., II CKN 933/99, uchwała z dnia 6.03.1992 r., III CZP 141/91).
Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Wreszcie, klauzule pozwalające bankowi na zmianę oprocentowania udzielonych już kredytów na podstawie niejasnych kryteriów zostało wielokrotnie uznane za niedozwolone postanowienie umowne w ramach abstrakcyjnej kontroli wzorców umownych przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (wyrok z dnia 10.02.2012 (VI ACa 1460/11, z 24.07.2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie (XVIII AmC 285/11). W wyroku z dnia 4.11.2011r. sygn. I CSK 46/11, Sąd Najwyższy stwierdził, że „klauzula zmiennego oprocentowania nie może mieć charakteru blankietowego, lecz powinna dokładnie wskazywać czynniki (okoliczności faktyczne) usprawiedliwiające zmianę oprocentowania oraz relacje miedzy zmianą tych czynników, a rozmiarem zmiany stopy oprocentowania kredytu, określając precyzyjnie wpływ zmiany wskazanych okoliczności na zmianę stopy procentowej, a więc kierunek, skalę, proporcję tych zmian”.
Sprawa klauzuli pozwalającej bankowi na dowolną zmianę oprocentowania jest więc z prawnego punktu widzenia oczywista: klauzula taka narusza interesy konsumenta i jest wobec niego bezskuteczna. Skoro tak, to bank nie miał podstaw do dokonywania zmian oprocentowania kredytu. W rezultacie, kredyt powinien być spłacany w innej wysokości niż obliczana przez bank, a przez to powstała po stronie klienta nadpłata (jeżeli bank pobierał zbyt wysokie odsetki) lub niedopłata (jeżeli pobierał zbyt niskie).
Pozew indywidualny czy grupowy?
Klienci, którzy występowali przeciwko mBankowi z powództwem indywidualnym żądali zwrotu nadpłaconych pieniędzy i zwrot ten uzyskiwali. Inaczej jednak się ma z tymi z kredytobiorców, którzy zdecydowali się na pozew grupowy. Ich sprawa trwa już ponad 4 lata i daleko do jej zakończenia.
Co więcej, w ustnym uzasadnieniu swojego rozstrzygnięcia, Sąd Najwyższy zawarł kilka zastanawiających stwierdzeń. Najwyraźniej zdaniem SN samo naruszenie przepisów o ochronie konsumentów to za mało. Trzeba bowiem ustalić wielkość szkody klientów a także wykazać naruszenie obowiązków banku oraz ustalić inne fakty np. jakie były koszty uzyskania kapitału kredytowego przez bank. Oznacza to, że SN uznał że w postępowaniu grupowym należy wykazać wielkość szkody poniesionej przez klienta, a nie ograniczyć się do samego stwierdzenia bezskuteczności poszczególnych zapisów umowy kredytowej. Na dodatek, szkodom poniesionym przez klientów, należy przeciwstawić ryzyko ponoszone przez klientów i bank. I chociaż orzeczenie SN będzie można skomentować w pełni dopiero po opublikowaniu pisemnego uzasadnienia, to już teraz widać, że SN szuka wyważania interesów przedsiębiorcy i konsumenta. Jest to niezgodne z zasadami ochrony konsumenta zawartych w dyrektywie 93/13/EWG oraz implementujących ją przepisach art. 3851 i n. kc., które mówią o skutku bezskuteczności zapisów naruszających interesy konsumenta, nawet jeżeli uznanie tego skutku wiązałoby się z istotną stratą po stronie przedsiębiorcy i to nawet tego typu, że nie zawarłby on umowy na takich warunkach. Prawo europejskie przyjmuje jednak, że to na przedsiębiorcy ciąży obowiązek zgodnego z prawem przygotowywania umów w obrocie z konsumentami.
Takie stanowisko przyjmowały dotąd jednolicie sądy w postępowaniach indywidualnych, przyznając rację konsumentom. Orzeczenie SN pokazuje, że droga pozwu grupowego się nie sprawdziła, gdyż konsumenci zamiast uzyskać ochronę przed bezprawnym działaniem przedsiębiorcy zostali postawieni przed znacznie wyższymi wymogami dowodowymi niż w postępowaniach indywidualnych.
Wygląda więc na to, że klienci zostali po raz drugi nabici. Najpierw zostali nabici w niezgodne z prawem zapisy umów kredytowych mBanku, a teraz zostali nabici w pozew grupowy, który nie prowadzi do zaspokojenia ich roszczeń.
Powinna to być ważna nauczka dla innych klientów banków, którzy rozważają przystąpienie do pozwu grupowego. Wygląda bowiem na to, że wbrew intencjom ustawodawcy, konsumenci którzy zostali pokrzywdzeni działaniami przedsiębiorcy nie mają wcale do dyspozycji łatwiejszego narzędzia dochodzenia swoich praw w drodze grupowej, lecz powinni korzystać ze sprawdzonej od lat drogi indywidualnej.
Czy nie jest przypadkiem tak, że problemem w przypadku pozwu Grupy na Bank nie jest procedura grupowego dochodzenia roszczeń a interpretacja Sądu Najwyższego zapisów niedozwolonych?
Wartość przedmiotu sporu w sprawach indywidualnych dotyczących oprocentowania była mniejsza niż 50 tys., zatem nie docierały one do Sądu Najwyższego, który nie miał okazji zepsuć wyroków niższych instancji.
W przypadku procesów dotykających waloryzacji lub nieważności umów kredytowych sprawa jest trudniejsza. Każdy pojedynczy proces toczy się o ponad 50 tys. zł, czyli niemal na pewno trafi do Sądu Najwyższego.
Także w ich przypadku sądy niższych instancji są bardzo ostrożne, zdając sobie sprawę z możliwych konsekwencji wyroku korzystnego dla kredytobiorców oraz wciąż jeszcze nie rozumiejąc w pełni rozkładu zysków i strat. Te sprawy są dużo trudniejsze niż dotyczące oprocentowania.
W rezultacie nie ma jeszcze (z jednym wyjątkiem, gdzie bank popełnił głupi błąd w leczeniu kosztów kredytu) przypadków wygranych kredytobiorców w tych sprawach.
Skoro problemem jest zasądzający niezgodnie z ideą Dyrektywy 93/13 Sąd Najwyższy, to wobec faktu że sprawy dotykając waloryzacji i tak do niego dotrą, pozwy zbiorowe powinny okazać się bardziej skuteczne w tym przypadku.
Kredytobiorców z mBank zapraszam zatem na http://mfrank.tk 🙂